Prezes Radia Kraków napisał list do pracowników. „Zarabiam znacznie mniej niż poprzednik”
Sytuacja w Polskim Radiu Kraków w ostatnich tygodniach się zaostrza - szefowi rozgłośni zarzucono pogarszanie i tak już słabej kondycji finansowej spółki, a prezes Przemysław Bolechowski miał wziąć odprawę i pozostać na stanowisku. W tej sprawie napisał maila do współpracowników. Na łamach Wirtualnemedia.pl odpowiada na stawiane mu zarzuty.
Do treści maila, którego Przemysław Bolechowski miał rozesłać pracownikom dotarła „Gazeta Wyborcza”. Prezes rozgłośni tłumaczy się z finansów rozgłośni, której kondycja – łagodnie mówiąc – ma nie być dobra.
Współpracownicy zarzucali mu m.in. wzrost wydatków na wynagrodzenia – według prezesa krakowskiego oddziału Polskiego Radia – było to spowodowane wzrostem zatrudnienia, podyktowanym brakami kadrowymi.
Według Bolechowskiego miało brakować reporterów, wydawców, serwisantów. Zarzut ten odpiera z kolei były prezes Marcin Pulit, który twierdzi, że w radiu pracowało kilku dziennikarzy, tyle że w innych miastach i w tzw. terenie. Ponad połowę pracowników na etacie mieli stanowić dziennikarze.
Obecny prezes, Przemysław Bolechowski większe wydatki na wynagrodzenia tłumaczy także przyznaniem podwyżek, ponieważ za jego poprzednika pensje miały być „na poziomie żenującym”, a wielu reporterów - zamiast na śmieciówkach - miała przejść na etaty. Pulit z kolei odpiera ten atak stwierdzeniem, że „za jego czasów też podnieśli pensje, a niemal wszyscy dziennikarze na co dzień pracujący w RK mieli etat”.
Różnice w pensjach byłych prezesów
Prezes Bolechowski w liście do współpracowników miał również zapewnić, że „zarabia znacznie mniej niż jego poprzednik, o 1/4 mniej”. Natomiast ze sprawozdania finansowego za ubiegły rok wynika, że koszty jednoosobowego zarządu, czyli właśnie wynagrodzenia prezesa Bolechowskiego miały wynieść ponad 325 tys. zł. Jego poprzednik miał natomiast – według „GW”- zarabiać ok. 20 tys. zł brutto.
Obecny szef rozgłośni w swoim liście miał zadeklarować również, że od początku prezesury miał nie otrzymać żadnej nagrody. Jednak wedle wcześniejszych doniesień „Wyborczej” miał on otrzymać odprawę w związku z przejściem z umowy o pracę na kontrakt managerski.
W wiadomości do pracowników Radia Kraków zapowiada on również, że publikacje „Wyborczej” będą skutkować procesem – tym samym potwierdza wcześniejsze słowa, które padły kilka dni temu w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.
Wzrost zatrudnienia spowodowany lukami kadrowymi
Szef Radia Kraków oraz redaktor naczelny rozgłośni w przesłanym Wirtualnemedia.pl stanowisku potwierdził, że wysłał oficjalnego emaila - do pracowników i współpracowników Radia Kraków i „nie czyni z tego żadnej tajemnicy”.
- Treść była jawna, krótka i wyjaśniała najważniejsze sprawy z artykułu „GW”. Przypomniałem, że przyczynę wzrostu kosztów zatrudnienia - tak po ludzku widać: zaczynając od dodatkowych serwisantów i wydawców. Za poprzednika w krakowskim newsroomie był czas, że pracowało dwóch etatowych reporterów, obecnie jest ich dziewięciu plus dziennikarze ze studiów regionalnych. Od maja 2016 roku też zupełnie nowy zespół: tworzy poranne pasmo Radia Kraków i tak naprawdę każda redakcja została wzmocniona personalnie o osoby, których brakowało. Zatrudnienie usuwało zatem - obecne od wielu lat, luki w kadrze – tłumaczy nam w przesłanej odpowiedzi kwestie zatrudnienia.
Przemysław Bolechowski odniósł się również do zarzutów dziennika w sprawie audycji autorskich, które mają mieć osoby powiązane z klubem „Gazety Polskiej” oraz z PiS. W artykule, który ukazał się przed kilkoma dniami i który ma być przedmiotem pozwu sądowego, „GW” pisała m.in. o Ryszardzie Kapuścińskim, krakowskim radnym PiS, który za każdą audycję programu „Radiowy Klub Gazety Polskiej” miał otrzymywać 1 tys. zł. W tekście padło również nazwisko Miłosza Horodyskiego - dyrektora marketingu i PR w Alior Banku oraz członka rady nadzorczej Ruch SA, który podobnie jak Bolechowski - w rozmowie z nami - zapowiedział skierowanie sprawy do sądu.
Prezes Radia Kraków uważa, że swoje autorskie audycje mają - nie jak twierdzi „GW” dwie osoby - a ponad 10, jako współpracownicy.
- Żadna z wymienionych osób przez „GW”: czyli pan Ryszard Kapuściński i Miłosz Horodyski nie mieli i nie mają etatów, a różnice w wycenianiu audycji poszczególnych autorów z zewnątrz były, są i będą. Nie jest to przy tym wynik faworyzowania niektórych osób, lecz kwestia doświadczenia i jakości materiału - chyba wszyscy się zgodzą, że osoba zaraz po studiach dziennikarskich zarabiać będzie mniej, niż reporter ze stażem i wieloma nagrodami. Takie rozbieżności były także w historii radia, także za prezesa Pulita. Przykładowo w 2015 roku jednemu z dziennikarzy krakowskiego oddziału „Gazety Wyborczej” płacił czterokrotnie więcej, niż większości innych współpracowników za audycję autorską – mówi nam szef i redaktor naczelny rozgłośni.
Wyniki finansowe poprzednika poddawane w wątpliwość
Przemysław Bolechowski w przesłanej nam odpowiedzi wytłumaczył również kwestię podwyżek pensji.
- W informacji przekazanej pracownikom przypomniałem również, że praktycznie wszyscy dostali podwyżki - a dziennikarze zarabiający najwięcej w rozgłośni, to osoby z kilkunastoletnim stażem w redakcji. W momencie gdy przyszedłem do rozgłośni wysokość wynagrodzeń była na poziomie żenującym. Rozpocząłem też porządkowanie zatrudnienia poszczególnych osób - część była na tzw. śmieciówkach, inni z kolei musieli prowadzić działalność gospodarczą – zaznaczył.
Odniósł się on także do wyniku finansowego spółki za poprzednie lata. Łatwo zauważyć na podstawie sprawozdań finansowych, że sytuacja rozgłośni z roku na rok się pogarsza.
- Co do porównywania wyniku finansowego spółki za czasów poprzednika i obecnie - należy przypomnieć że poprzedni zarząd (prezes) sprzedał część majtku rozgłośni - nieruchomość za ponad 6 mln złotych i to bezpośrednio spowodowało, że w roku 2015 wynik finansowy był dodatni – zaznacza Bolechowski. - Dodatkowo, nie muszę chyba tłumaczyć, że dysproporcja w wynikach za 2015 oraz 2016 (tj. zaplanowana na 2016 strata w wysokości 1,7 mln) jest „dość ciekawa”. Poddam jedynie pod rozwagę to, że w praktyce księgowej wystarczy przesunąć kilka płatności i większych wydatków z grudnia na styczeń, by zbudować wynik finansowy. Analizę sprawozdań i stwierdzenie, czy taka sytuacja miała wówczas miejsce pozostawiam przy tym państwu - mówi Wirtualnemedia.pl.
Zaznaczył także, że w spadku dostał wymagający remontu, przeciekający dziedziniec: woda zalewa garaż podziemny - i jak zaznacza - poprzedni zarząd nie wykonał nawet podstawowej ekspertyzy.
- Do tego jeszcze w radiu konieczna okazała się restrukturyzacja zatrudnienia, w tym zwolnienie osób niepotrzebnych w strukturach. Zwolnienia jednorazowo generują koszty, jednak w czasie stanowią oszczędność dla spółki – a w jednym przypadku łączny koszt zwolnienia wyniósł prawie 200 tysięcy złotych. Podsumowując i skracając powyższe: restrukturyzacja skostniałej oraz zaniedbanej struktury kosztuje. Niestety, te koszty zostały poniesione w minionych latach – ocenia prezes Radia Kraków.
„Przychody spółki na rekordowo wysokim poziomie”
W rozmowie z nami dodaje również: - Analizując sytuację finansową radia trzeba również pamiętać o przychodach spółki - a obecnie są one rekordowo wysokie - pierwsze półrocze 2015 roku i pierwsze półrocze 2018 roku to wzrost o 40 procent. Wzrastają więc koszty, ale i wzrastają przychody własne spółki - w tym roku zaplanowana strata jest minimalna - a w przyszłym roku spółka powinna wyjść na lekkim plusie. Aby mieć atrakcyjny produkt dla reklamodawców, a jednocześnie wykonywać tzw. misję, trzeba mieć bogaty, różnorodny program, a to niesie za sobą konieczność zatrudnienia dodatkowych osób, jak i większej liczby współpracowników – uważa Bolechowski.
Według niego, porównując koszty wynagrodzeń w roku 2016 i w 2017 trzeba zadać sobie pytanie: - Czy spółka skarbu państwa nie powinna jeśli chodzi o formę zatrudnienia być wzorem dla innych? Czy stosowanie tzw. śmieciówek, samozatrudnienia itd. itd. to są sytuacje akceptowalne? Jakie skutki przynosi taka polityka - to wystarczy zerknąć do innych redakcji w Krakowie. Skąd jeszcze wysokie koszty zatrudnienia? – pyta.
„Zdublowanie etatów”
W odpowiedzi przesłanej Wirtualnemedia.pl zaznaczył również, że w 2018 roku zespół Radia Kraków opuściło całkowicie lub częściowo siedem osób – przeszli oni na emeryturę - a mieli być „wieloletnimi doskonałymi fachowcami, zarówno dziennikarze, jak i pracownicy z działu techniki, zamówień publicznych czy księgowości”.
- Fachowców nie da się zastąpić ludźmi z ulicy - nowe osoby muszą przez dłuższy czas przejmować ich obowiązki - bo nie może zdarzyć się sytuacja że któryś z działów przestanie funkcjonować. Spowodowało to czasowe „zdublowanie” niektórych etatów, dzięki czemu nowe osoby mogły - do czasu odejścia na emeryturę starych - uczyć się od nich i przejąć obowiązki bez uszczerbku dla Radia – mówi nam prezes i redaktor naczelny rozgłośni.
Swoje wynagrodzenie tłumaczy natomiast faktem, że zarabia „znacznie mniej, niż jego poprzednik - około 1/4 mniej”. - Tutaj można też dodać że np. w przeciwieństwie do swojego poprzednika, nie dojeżdżam z pracy do domu autem służbowym (trasa Kraków-Tarnów). Krótko też tutaj dodam - rękami i nogami broniłem się, żeby nie przejść na kontrakt managerski z oczywistych powodów – uważa.
Próby spotkania dziennikarzy „GW” z prezesem mało skuteczne
Według „Gazety Wyborczej”, jej dziennikarze próbowali umówić się z prezesem Bolechowskim na rozmowę, wysyłali mu również pytania, na które miał nie odpowiadać. Natomiast według niego, próbowali spotkać się z nim tylko raz.
- Co najbardziej znamienne w artykule, możemy przeczytać, że - nie chcę spotkać się z dziennikarzami „GW” oraz, że unikam i odwlekam odpowiedzi na niewygodne pytania. Otóż - panowie z „GW” raz próbowali się ze mną umówić - około 23 czerwca na stołówce i na to miejsce się nie zgodziłem, a od tamtego czasu pan Gurgul raz do mnie dzwonił 10 sierpnia (piątek) o godzinie 17.49 – zaznacza Przemysław Bolechowski w rozmowie z nami. - To według „GW” jest usilnym staraniem się skontaktowania - jako dziennikarz mogę tylko powiedzieć, że kiepsko się panowie staracie - i wygląda na to, że wypowiedź drugiej strony byłaby niepotrzebnym zgrzytem w artykule pisanym pod tezę – uważa.
Prezes i redaktor naczelny RK powiedział nam także, że „nie jest też prawdą, że usiłował zablokować publikację informacji na temat jego wynagrodzenia, czy jakichkolwiek innych informacji powszechnie dostępnych”.
- Moje pismo dotyczyło sytuacji ujawniania wysokości wynagrodzenia poszczególnych osób - to moim zdaniem było i jest niedopuszczalne, szczególnie jeśli dane ma się z sufitu. Podkreślam przy tym, że „GW” żadnych danych nie uzyskała bezpośrednio od radia. Opis pisma w artykule jest w mojej ocenie nie tyle nadinterpretacją, co science-fiction.
W rozmowie z nami wskazał też, że sprostowanie do artykułu „Gazety Wyborczej” jest już gotowe, a po jego wysłaniu rozważy złożenie pozwu.
- Nie mam bowiem złudzeń, aby „rzetelna” redakcja wydrukowała sprostowania. Gdy „GW” podała ewidentną nieprawdę, to nasze sprostowanie w tej sprawie opublikowano w dziale „Listy od czytelników”. Jako ciekawostkę podam fakt, że gdy w audycji, gdzie recenzuje się książki nie pojawiła się publikacja redaktora Michała Olszewskiego, to „GW” rozpętała burzę o cenzurowaniu książek - jakoś nie przeszkadzało dziennikarzom, że interweniują w prywatnej sprawie swojego przełożonego. No comments – podsumowuje Przemysław Bolechowski.
Prezes Radia Kraków wziął odprawę i pozostał na stanowisku? Bolechowski: „Stek kłamstw i pomówień”
Według „Gazety Wyborczej”, sytuacja finansowa Radia Kraków ma być trudna, zarząd otworzył linię kredytową w wysokości 4 mln zł. Już 2016 rok radio zakończyło ze strata rzędu 2,4 mln złotych, w 2017 roku również nie było najlepiej – w sprawozdaniu finansowym spółki wykazano, że rozgłośnia jest 2,1 mln złotych na minusie.
Mimo to, prezes rozgłośni Przemysław Bolechowski miał zarobić w ubiegłym roku 325 tys. złotych. Na pensje rocznie Polskie Radio Kraków ma wydawać z roku na rok coraz więcej – w 2017 - 8,5 mln zł, a dodatkowo w tzw. usługach obcych - 3,93 mln zł (w tym znajduje się wynagrodzenie osób spoza radia, np. współpracowników). Do tego, według „GW” prezes rozgłośni miał latem 2017 roku zakończyć współpracę z radiem na podstawie umowy o pracę i przejść na kontrakt menedżerski. Choć de facto z radia nie odszedł, miał wziąć odprawę w wysokości kilkudziesięciu tysięcy zł (ma to być 15-krotność najniższego wynagrodzenia, czyli 30 tys. złotych) na podstawie aneksu do umowy, w którym ma być mowa, że rozwiązanie nastąpiło z przyczyn, które „nie leżą po stronie pracownika”.
W rozmowie z Wirtualnemedia.pl szef krakowskiej rozgłośni skomentował te doniesienia słowami: - Stek kłamstw i pomówień, sprawa wyląduje w sądzie.
Reporterzy odchodzą z Radia Kraków, powodem ma być upolitycznienie
Pod koniec czerwca pisaliśmy w Wirtualnemedia.pl, że z Polskiego Radia Kraków odeszło kilku dziennikarzy. Powodem miało być upolitycznienie stacji. Temu jednak zaprzeczył Przemysław Bolechowski.
- Żaden z przedstawicieli poszczególnych partii nie zarzucił nam, że radio jest upolitycznione. Każda partia polityczna, ugrupowanie czy organizacje społeczne ma dostęp do anteny - zapewniał w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.
Prezes Radia Kraków oprócz zajmowanego stanowiska prowadzi również program „Mały biznes wielka sprawa” w telewizji wPolsce.pl, której właścicielem jest Fratria – wydawca m.in. „Sieci” i wPolityce.pl.
Radio Kraków to jedna z siedemnastu rozgłośni regionalnych Polskiego Radia, nadająca w Małopolsce. Oprócz siedziby w Krakowie ma swoich korespondentów w Tarnowie, Zakopanem, Chrzanowie, Nowym Sączu i Gorlicach.
Dołącz do dyskusji: Prezes Radia Kraków napisał list do pracowników. „Zarabiam znacznie mniej niż poprzednik”