Toyota po krytyce usuwa reklamy z mazurskich jezior. „Źle to wpływało na wizerunek marki"
Firma motoryzacyjna Toyota Motor Poland i Mazurskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe po fali krytyki w mediach społecznościowych zdecydowały się zakończyć rozpoczętą niedawno akcję „Bezpieczne Mazury”. - Źle to wpływało na wizerunek marki - przyznaje w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Robert Mularczyk, PR senior manager w polskim oddziale Toyoty.
Kilka dni temu Mazurskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe (MOPR) zaczęło wodować na jeziorach platformy pogodowe, które miały informować o warunkach i ostrzegać przed zagrożeniami. Ufundował je koncern motoryzacyjny Toyota Motor Poland. Na okleinach platform umieszczono duży billboard z reklamą modelu Toyota RAV4 oraz numerem ratunkowym nad wodą. Większą część tej powierzchni stanowiła jednak reklama samochodu.
Za wyjątkowo bezczelną uważa tę akcję Bartosz Gomółka, head of planning department w BBDO: - Pod pozorem dbania o bezpieczeństwo pasjonatów sportów wodnych atakuje ordynarną, agresywną reklamą w przestrzeni szczególnej - na Pojezierzu Mazurskim, cenionym właśnie ze względu na piękno krajobrazu. To po to, a nie by oglądać reklamy Toyoty jadą tam kajakarze, żeglarze, wczasowicze - uzasadnia nasz rozmówca. Dodaje, że nie jest wodniakiem, więc nie jemu oceniać na ile pomoc oferowana w ramach tej akcji ma sens, ale przyznaje, że mocno powątpiewa w intencje.
- Naprawdę w dobie powszechnej komunikacji mobilnej nie ma aplikacji, informacji sms-owej, jakichkolwiek ostrzeżeń dostępnych dla każdego w prostszej a zarazem ciągłej formie, niż wielkie pływające bilboardy? A jeśli takiej aplikacji nie ma – czy to nie byłby wdzięczny obszar twórczych działań dla Toyoty i MOPR? Jeśli to o bezpieczeństwo chodzi, po co umieszczono na platformach gigantyczne reklamy samochodu? - pyta Gomółka.
Jego zdaniem pomysł jest żenujący i udaje ostatnio bardzo zyskujące na popularności akcje z zakresu odpowiedzialności społecznej. - To jednak bardzo widać, że jedynym faktycznym celem jest omijanie słabego polskiego prawa w zakresie ochrony krajobrazu i agresywne reklamowanie samochodów bez względu na niszczone piękno przyrody. W naszej agencji przygotowywaliśmy kampanie kontentowe informujące o współpracy GOPR z Mercedesem, inna agencja obsługująca Skodę potrafi ciekawie opowiadać z użyciem narzędzi online o wsparciu Skody dla TOPR. To się daje robić bez wstawiania w każdy kawałek krajobrazu ordynarnego outdooru - opowiada ekspert agencji BBDO. - Naprawdę wstyd, że tak niemądre, szkodliwe pomysły wprowadza marka z Japonii, kraju słynącego z minimalistycznej kultury i wyrafinowanej estetyki. Nie wiem, czy ta akcja zaszkodzi Toyocie, ale jeśli tak się stanie, byłby to wkład w edukację całej branży odnośnie granic, jakich nie powinniśmy przekraczać, walcząc o uwagę odbiorców - komentuje.
Wyjaśnienia, że to akcja promująca bezpieczeństwo nie pomogły
Tomasz Kurowicki z MOPR w rozmowie z Wirtualnemedia.pl tłumaczył, że nie miał wpływu na to, czym oklejone będą platformy pogodowe, i skupia się przede wszystkim na promowaniu bezpieczeństwa oraz numeru ratunkowego, który wśród wodniaków i mazurskich turystów w większości nie jest znany.
Z kolei Toyota we wtorek odpowiadała wszystkim krytykującym internautom wklejając pod posty w social mediach tę samą informację o tym, że akcja ma służyć promowaniu bezpieczeństwa i numeru ratunkowego działającego nad wodą. Kilka godzin później Robert Mularczyk, PR senior manager Toyoty przekazał w rozmowie z Wirtualnemedia.pl, że firma zdecydowała, że reklamy na zakotwiczonych platformach zostaną zmienione w taki sposób, by nie przysłaniały społecznego celu akcji „Bezpieczne Mazury”. W jaki sposób miało to zostać osiągnięte - we wtorek nam nie wyjaśnił.
Akcję Toyoty ostro skrytykowali cytowani w Wirtualnemedia.pl stratedzy marketingowi i eksperci od wizerunku, którzy stwierdzili, że wprawdzie cel był szczytny, jednak realizacja projektu fatalna. Samą akcję określili jako „wyjątkowo bezczelną”.
Zamieszanie w social mediach przysłoniło społeczny cel akcji
Wczoraj po południu okazało się, że dostarczone przez Toyotę platformy pogodowe są usuwane z mazurskich jezior. - Cel społeczny tej akcji został przysłonięty zamieszaniem w mediach społecznościowych i źle wpływał na wizerunek marki, zdecydowaliśmy się usunąć platformy z mazurskich jezior, by nie zakłócać urlopowego odpoczynku rodakom. A to oznacza zakończenie wspólnej z MOPR akcji "Bezpieczne Mazury" - poinformował nas Robert Mularczyk.
Mularczyk zapewnił, że głównym celem ustawienia platform na wodzie nie była reklama samochodów, tylko podniesienie poziomu bezpieczeństwa. - Na platformach miał być zamontowany system, który w razie nagłego załamania pogody informowałby o tym ratowników, a bardziej od samochodu widoczny był numer ratunkowy MOPR - powiedział. Dodał, że ponieważ banery z wizerunkiem samochodu były "integralną częścią platformy i nie da się ich ściągnąć tak, by została sama platforma" Toyota zdecydowała o zdjęciu z jezior kontrowersyjnych platform.
Toyota zdążyła ustawić na mazurskich jeziorach kilka platform, docelowo miało ich być 40.
MOPR natomiast zamieścił ok. godz. 17 na swoim profilu na Facebooku informację, że w odpowiedzi na apel wodniaków i żądanie Wód Polskich usunięcia urządzeń z jezior, Pogotowie wspólnie z Toyotą zdecydowało, że akcja zostaje zakończona: „W związku z apelem środowiska wodniaków oraz pismem Wód Polskich wzywającym do usunięcia urządzeń z jezior, partnerzy akcji informują że wszystkie obiekty pływające zostały usunięte. Jednocześnie przepraszamy środowisko wodniaków za zaistniałą sytuację. Zdajemy sobie sprawę z tego ze głównym założeniem współpracy jest akcja społeczna promująca bezpieczeństwo na Mazurach i na tym pragniemy się skupić” - czytamy w opublikowanym oświadczeniu.
Akcja Toyoty była pierwszą tego typu na mazurskich jeziorach. Reklamami i banerami różnych firm i usługodawców obwieszone są niemal wszystkie mazurskie porty i przystanie, reklamy pojawiają się też na żaglach i burtach jachtów.
Dołącz do dyskusji: Toyota po krytyce usuwa reklamy z mazurskich jezior. „Źle to wpływało na wizerunek marki"