37 skarg do KRRiT na antyimigrancki materiał w TVP Info, zawieszono wydawcę „Minęła dwudziesta”

A gdzie tu manipulacja? Hordy barbarzyńców najeżdżają Europę, to fakt. Wpuszczanie ich do kraju jest skrajną nieodpowiedzialnością.

[..] To jest złe narzędzie, błąd w warsztacie.
Nie da się czegoś takiego uczciwie bronić.

A ja Ci mówię, że takie narzędzia stosowało się i stosuje nagminnie. Jednak budzą one oburzenie tylko gdy dotykają jednej (wiadomo której) strony politycznej. Po Kościele, PiSie można jeździć ile wlezie.
Np. jakiś rok temu była w Trójce powtarzana w wiadomościach przez parę dni informacja, że jeden z biskupów powiedział jakąś głupotę o dziewczynkach i chłopcach. Była to kompletna bzdura (co można było samemu stwierdzić sięgając do krytykowanego wywiadu w Gościu) ale nikt tego nie sprostował. Dopiero gdy jeden z rozmówców w jakimś programie na żywo wykazał, że to bzdura procederu zaprzestano. Wylano gówno na człowieka i nikt się tym nie przejął. nawet nie przeproszono. Szkoda, że nikt nie poszedł z tym do sądu. Przykłady można mnożyć.

No i niby zgadzasz się z moją "oczywistą oczywistością", że nie można bronić metody przeklejek pod tezę... A potem jej faktycznie bronisz, mówiąc "no ale oni też tak robili". A jako przykład dajesz inny rodzaj błędu warsztatowego (brak weryfikacji wiadomości u źródła pierwotnego).
Po pierwsze te dwa błędy warsztatowe: podkładanie wypowiedzi pod tezę i brak weryfikacji źródeł mają u podstaw inny grzech pierwotny. Wklejki pod tezę są motywowane stawianiem tezy ponad prawdą. Brak weryfikacji motywowany jest lenistwem albo chciwością (przedkładanie szybkiego i łatwego newsa nad prawdę).
Po drugie. Nie czytasz mnie dokładnie. Błąd warsztatowy zawsze jest błędem. Argumentacja: "Ale oni też" nadaje się najwyżej do przedszkola lub sejmu.

@gość wybacz że Polsce z małej litery, a co do tych co nie załapali się na"wspaniały" interes jakim był"cud " transformacji - no nie wiem, poszkodowanych jest jakieś 37.5 mln osób - zdecydowana większość pracująca za psie pieniądze i ledwie wiążąca koniec z końcem...

Pamietam siebie w 1987r. Stałem w czterdziestoosobowej kolejce za mięsem, z kartką ojca w ręku. Ubrany w stylonowy mundurek. Bardzo lepił się do skóry. Ale kiedy nadeszła moja kolej była już tylko słonina. Sklepowa się zlitowała i dała mi ładny kawałek, ze ścinkami brzuszka. Wytopiliśmy smalec ze skwarkami. Pamiętam, jak jedliśmy chleb z tym smalcem. Na Głosie Robotniczym rozłożonym na stole żeby cerata się nie niszczyła. Bardzo chciałem otworzyć okno, bo było gorąco. Ale się nie dało okno było od zimy zabite zakrzywionym gwoździem, bo się wypaczyło. Za to miało szybę z kolorowym defektem, która brzęczała, gdy coś jechało drogą z dziurawej trylinki.

Więc mi nie wciskaj kitu o 37,5 milionach poszkodowanych!