Daniel Galinski: Eurozet nie jest na sprzedaż
- Nie planujemy sprzedaży naszych marek radiowych, a Polska jest bardzo ważna w naszym portfolio - mówi w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Daniel Galinski, szef rady nadzorczej Eurozetu. Zapowiada rozwój spółki w internecie, w tym postawienie na e-commerce.
Patryk Pallus: Grupa Lagardere Active działa na rynku radiowym w ośmiu krajach na całym świecie. Jakie znaczenie w jej portfolio mają stacje Eurozetu?
Daniel Galinski: Grupa Eurozet jest dla Lagardere Active bardzo ważna - to pięć stacji na 22 nasze rozgłośnie poza Francją. Udział polskiej firmy w przychodach całego naszego portfolio radiowego w Europie wynosi 25 proc. To też połowa przychodów osiąganych przez Lagardere Active Radio poza Francją. Jesteśmy niezwykle dumni z Eurozetu zwłaszcza że zakup Radia ZET był naszą pierwszą inwestycją.
Radio ZET tak jak RMF FM nadaje już od 25 lat, ale dystans między obiema stacjami na korzyść tej drugiej jest cały czas bardzo duży (w fali sierpień-październik br. to 24,8 proc. względem 14,2 proc. ). Jak chcielibyście to zmienić i czy to w ogóle możliwe?
Walczymy w tej samej kategorii wagowej co RMF FM. Jednak nasz zasięg techniczny jest mniejszy o dwukrotność zasięgu sieci Radia Eska. Nie zmienia to faktu, że mamy jeszcze sporo do zrobienia w temacie zwiększenia słuchalności. Chcemy redukować ten dystans, oraz inwestować w nasze inne stacje radiowe wzmacniając ich jakość i program. Słuchalność jest bardzo ważna, ale trzeba pamiętać, że w biznesie chodzi o sprzedaż.
Kampania urodzinowa realizowana późną wiosną nie przełożyła się na wzrost wyników Radia ZET podczas wakacji - jego udział w rynku był wtedy niższy niż rok wcześniej. Jakie są efekty zmian wśród gospodarzy programów, które wprowadzono od września?
Wakacje są zawsze trudniejsze dla Radia ZET, bo nasi słuchacze wyjeżdżają, zmienia się też ramówka. W czasie kampanii nastąpił punktowy wzrost udziału w rynku Radia ZET, a sierpień był bardzo dobry pod względem słuchalności. Od września zmieniliśmy gospodarzy porannego pasma. Bardzo często się zdarza, że po takiej zmianie następuje pewien spadek słuchalności, a tutaj nic takiego nie nastąpiło.
Eurozet świętuje 25-lecie, a jednocześnie w ostatnim roku w spółce zaszło sporo zmian personalnych. Zmieniło się wielu dyrektorów i szefów, część osób zwolniono, zlikwidowano też niektóre jednostki. Z czego wynika ta restrukturyzacja?
W grudniu 2013 roku nowym prezesem Eurozetu został Andrzej Matuszyński. By mógł stawić czoła nowym wyzwaniom, musi działać z ekipą która chce i wie jak je realizować. Zmiany personalne były więc czymś naturalnym. Nie mogę podważać ich sensu. Od czasu powołania nowego prezesa sprzedaż rozwija się w sposób satysfakcjonujący, wyniki spółki z roku na rok rosną. Z biznesem radiowym jest tak, że działania wprowadzane dziś dają efekty dopiero za rok czy dwa.
Mówi Pan o przyszłości, a tymczasem na rynku jest sporo pogłosek, że w przyszłości Eurozet może już nie należeć do Lagardere Active. Planujecie sprzedaż polskiej filii?
Zdecydowanie nie! Dementuję te plotki. Nie planujemy sprzedaży naszych marek radiowych, bo uważamy, że działalność radiowa Grupy Lagardere Active ma przyszłość. Polska jest bardzo ważna w naszym portoflio. Powiem więcej, bez Polski moja działalność w firmie traci sens! Radio jest starym, klasycznym medium, ale fantastycznie przechodzi transformacje i jest w trójce najważniejszych mediów reklamowych za telewizją i internetem. Plotek o naszej sprzedaży była cała seria. Nie tylko w Polsce. Sześć miesięcy temu dementowałem plany sprzedaży filii rumuńskiej, a rok temu czeskiej. Biznes radiowy jest mocno związany z lokalnością – specyfiką danego kraju. My mamy w Polsce świetną ekipę i silne marki, więc jesteśmy łakomym kąskiem dla wielu potencjalnych graczy na rynku. Tego rodzaju plotki są też zapewne rozsiewane, by destabilizować nasz biznes.
Mówi się, że wśród chętnych na zakup Eurozetu były takie firmy jak Polsat, Agora, ZPR Media czy fundusz Innova Capital, który zainwestował w Wirtualną Polską. Było dużo konkretnych propozycji?
W biznesie tak jest, że cały czas ktoś coś proponuje. Prawdą jest że zainteresowani nabywcy kontaktują się z nami, ale to zawsze jest jeden telefon - bo nie podejmujemy dyskusji.
Czy planujecie rozwój Eurozetu w innych kierunkach? Chcecie szerzej pójść w internet?
Mamy pięć marek, które chcemy wzmacniać w onlinie. Kontent cyfrowy to bardzo ważny segment naszej działalności. Strony Radia ZET Chilli czy Antyradia są nieustannie rozbudowane. Mamy duże możliwości produkowania i dostarczania ciekawego kontentu do sieci. Jesteśmy też zadowoleni z rosnącej dynamiki konsumpcji treści cyfrowych przez odbiorców. Rok do roku strona Radia ZET zanotowała wzrost odwiedzalności o 100 proc., a strona Antyradia - o 300 proc.
Zamierzacie uruchamiać lub kupować serwisy internetowe niezwiązane z markami radiowymi?
Chcemy rozwijać się w oparciu o serwisy, które mamy. Myślimy też o działalności w ramach e-commerce.
W jakim sensie?
Radio jest medium interaktywnym, bardzo dobrym punktem wyjścia do działań typu click to store, czyli przenoszenia użytkowników naszych serwisów internetowych bezpośrednio do sklepu internetowego.
Tomasz Berezowski został niedawno doradcą zarządu Eurozetu ds. technicznych. Wcześniej przez wiele lat pracował w telewizji TVN. To oznaka, że chcecie wejść na rynek telewizyjny? Lagardere ma stacje telewizyjne w wielu krajach.
Tomasz Berezowski doradza nam przy stricte radiowym projekcie, związaną z systemami nadawczymi. Wykorzystujemy jego ogromną wiedzę w tym temacie.
Eurozet ma jakieś plany telewizyjne?
Nie mamy takich planów. Grupa Lagardere ma m.in. kanał dziecięcy Gulli, który rozwija. Analizowaliśmy jego potencjał w Polsce, ale na razie nie decydujemy się wejść w segment kanałów dziecięcych.
Może warto byłoby pomyśleć o kanale muzycznym? Takie stacje Lagardere ma we Francji.
Stacje muzyczne to jeszcze mniejszy segment rynku. Rok temu nastąpiło przekształcenie Radia PiN w Muzo.fm, towarzyszyło temu powstanie stacji telewizyjnej Muzo.tv. Dotychczasowe rezultaty tego projektu nie są obiecujące, a przecież tworzył go największy gracz telewizyjny w naszym kraju.
W lutym br. poszerzyliście zasięg Antyradia kosztem Radia ZET Chilli. Jesteście zadowoleni z efektów tej zmiany i wzrostów słuchalności?
Jesteśmy bardzo zadowoleni. To była naturalna decyzja, Radio ZET Chilli ma odbiorców z klasy średniej i wyższej, głównie w Krakowie i Warszawie. Rozgłośnia osiąga wyniki najlepsze w historii, w metropoliach w których nadaje nastąpił w falach lipiec - wrzesień wzrost udziału z 0,7 proc. do 2 proc. Potwierdza to, że jej słuchacz jest zdecydowanie wielkomiejski. Antyradio ma natomiast inną, ale równie interesującą grupę odbiorców i w niej również notuje wzrosty.
Będziecie chcieli jeszcze trochę poszerzyć zasięg Radia ZET Chilli?
Tak, ale tylko o bardzo duże miasta. Zgłaszamy takie zapotrzebowanie do Krajowej Rady.
Czy Eurozet zakończył 2014 rok z dodatnią dynamiką przychodów i jak była ona duża?
Mogę otwarcie powiedzieć, że nastąpił znaczący wzrost przychodów spółki. Jesteśmy bardzo zadowoleni z ostatnich wyników Grupy Eurozet. Więcej szczegółów nie mogę jednak ujawnić, bo jesteśmy spółką giełdową.
Eurozet podobnie jak inni nadawcy komercyjni nie pali się do uczestnictwa w projekcie radia cyfrowego. Dlaczego?
Nie mamy nic przeciwko radiu cyfrowemu. Na razie jednak ani ustawodawca, ani regulator rynku nie rozstrzygnął sprawy kosztów utrzymania dwóch sieci analogowej i cyfrowej, nie ma modelu finansowanie całego procesu. Zastanawiam się też dlaczego mamy inwestować tylko w sieć radia cyfrowego, skoro można teraz też słuchać radia przez internet w sieciach 3G i 4G? Może to lepsze rozwiązania?
We Francji też Wasze stacje nie nadają cyfrowo?
Na początku procesu cyfryzacji przyznano tam kilka częstotliwości i na tym etapie się zatrzymano. Francuski odpowiednik KRRiT również nie znalazł formuły finansowania tego projektu. W sposób cyfrowy nadaje jedynie radio publiczne, ale ono ma inny model działania. Prywatne stacje nie idą w tym kierunku. Popatrzymy zresztą na Wielką Brytanię, tam cyfryzacja trwa 20 lat i tylko połowa gospodarstw domowych ma odbiorniki cyfrowe. Problemem jest zastosowanie technologii z XX wieku w XXI wieku. To inna sytuacja niż z cyfryzacją telewizji, gdy trzeba wymienić jeden telewizor w domu Radia słucha się przecież w wielu miejscach: w salonie, sypialni, kuchni, łazience czy samochodzie.
Czy Eurozet zadowolony jest z jakości obecnych badań radiowych w Polsce? Może lepiej byłoby przejść na metodę pasywną?
Taka metodologia jak u nas jest stosowana niemal w każdym kraju w Europie. Natomiast metodologia pasywna nie stała się standardem na żadnym rynku. Przykład Radia Plus, które dwa lata temu po zmianie formatu, a bez promocji, uzyskało bardzo duże wzrosty udziału w rynku, pokazuje, że badanie Radio Track w obecnej formule rzeczywiście bada słuchalność radia. Deklaratywny charakter ma zresztą większość sondaży i są one cały czas wykorzystywane.
Obecnie mocno rozwijają się serwisy streamingowe jak Deezer czy Spotify. Czy są one zagrożeniem dla tradycyjnego radia?
Uważam, że nie mówimy o tym samym produkcie. Co prawda tu i tu można słuchać muzyki, ale radio to co innego, to towarzysz życia. Jest ze słuchaczem wszędzie, w sypialni, w łazience, w samochodzie. Często to pierwszy dźwięk jaki człowiek słyszy po przebudzeniu. Ważni są też prowadzący i emocje przekazywane przez nich. To, że mówią tym samym językiem co słuchacze, opowiadają zrozumiałe dla lokalnej społeczności dowcipy. Słuchałem radia stworzonego przez Apple, które nadaje z Nowego Jorku i wiem, że prowadzący z innego kraju nie nawiąże takiego kontaktu ze słuchaczem jak ten, który jest jego rodakiem. Serwisy streamingowe są już dojrzałe i gdyby miały odbierać słuchaczy radiu, to już można by taki trend zauważyć. Np. w Wielkiej Brytanii Spotify jest mocno rozwinięty, a stacje radiowe notują rekordowe słuchalności. Spotify jest raczej następcą biblioteki płyt i kaset niż radia.
Podejmujecie jakieś kroki, by zatrzymać jednak tego najmłodszego słuchacza?
Interesuje nas grupa słuchaczy w wieku od 13 do 25 lat dla których Spotify może być faktycznie konkurentem dla tradycyjnego radia. Musimy ich sobie „wychować”, dlatego jesteśmy z nimi w kontakcie poprzez Facebooka oraz nasze strony internetowe, pozwalające ma streaming naszych stacji.
Ostatnio Grupa Lagardere Active inwestuje mocno w Afryce. Dlaczego zdecydowaliście, że na wejście na kontynent?
W Republice Południowej Afryki działamy od 1996 roku, ale faktycznie w zeszłym roku rozpoczęliśmy działalność w Senegalu, a kilka tygodni temu na Wybrzeżu Kości Słoniowej. Osobiście zdecydowałem, że wchodzimy do Afryko frankofońskiej. Tam łatwiej uzyskać nam częstotliwości, bo używa się tam języka francuskiego. W tamtym rejonie tworzy się klasa średnia, do której kierowane są nasze reklamy. Patrzymy też na inne części Afryki - następnym krokiem ma być wejście do Ugandy i Kenii.
Poprzednia 1 2
Dołącz do dyskusji: Daniel Galinski: Eurozet nie jest na sprzedaż