Fryderyk Karzełek budzi codziennie o 5.55. I zarabia miliony
Jest mentorem biznesu, trenerem sprzedaży i ekspertem od rozwoju osobistego. Codziennie tysiące ludzi wstaje o godz. 5.55, żeby posłuchać, jak mogą zmienić swoje życie. Zaczynał od kopania rowów w Niemczech, stworzył własny biznes, potem zbankrutował, teraz ma firmę szkoleniową, która przynosi milionowe obroty. - Poranne transmisje na żywo są dla mnie o wiele więcej niż tylko sposobem na dzielenie się wiedzą, są misją. Co mi to daje? Satysfakcję z faktu, że docieram do dużej liczby ludzi i wywieram pozytywny wpływ na ich życie. Moim celem jest pomóc każdemu i uczynić z jego życia arcydzieło - mówi portalowi Wirtualnemedia.pl Fryderyk Karzełek.
Fryderyk Karzełek mówi, że jego życie „nie zawsze było usłane różami”. Miał 28 lat, kiedy - nie widząc perspektyw na dobre życie w Polsce - wyjechał za chlebem do Niemiec. Był wtedy 1988 rok. - Na początku, jak jeszcze nie znałem języka, przez kilka miesięcy kopałem rowy – mówi w wywiadzie dla kanału Macieja Filipkowskiego Zaprojektuj Swoje Życie na YouTube.
Później poszedł do pracy w firmie produkującej maszyny pakujące. Zarabiał 2 tys. marek i to wystarczało jego rodzinie tylko na życie, więc szukał innych możliwości zarobku. Znajomy ze studiów, który też mieszkał w Niemczech, namówił go, żeby został doradcą finansowym. - Miałem wtedy prawie 30 lat i 27 miesięcy później zarobiłem pierwszy raz 10 tys. marek - relacjonuje ekspert od rozwoju osobistego.
W 1991 roku zdecydował się usamodzielnić i założył własny biznes, sprzedający produkty finansowe. - Rozbudowałem firmę, w pewnym momencie pracowało u mnie 100 pośredników, robiliśmy gigantyczne obroty – opowiada. Chciał rozwijać działalność i zdecydował się na współpracę z ludźmi, którzy oferowali nową usługę w dziedzinie finansów. Niedługo potem gruchnęła wieść, że firma ta jest piramidą finansową. - Odbierałem telefony od rozwścieczonych klientów, którzy stracili dorobek życia. Grożono mi spaleniem domu i pobiciem. Straciłem 70 proc. klientów, spadły obroty – opowiada Karzełek.
Milioner, który stracił wszystko
Fryderyk Karzełek został z milionem marek długu i musiał ogłosić upadłość. - Straciłem wszystko - dom z basenem, pieniądze, przyjaciół - mówi. Wtedy trafił na ogłoszenie o wykładzie holenderskiego mówcy motywacyjnego Emile Ratelbanda. W Polsce zrobiło się o nim głośno w 2018 roku, kiedy media pisały, że 69-letni wówczas Holender złożył w sądzie pozew o skorygowanie o 20 lat jego wieku w dokumentach. Wyjaśniał sądowi, że jego wiek nie odzwierciedla prawdziwej kondycji jego ciała i ducha. – Czuję się znacznie młodszy, jestem jak młody bóg. Lecą na mnie dziewczyny, ale tylko do czasu, aż im powiem, ile mam lat – mówił przed sądem. Sąd odrzucił jego żądanie.
Karzełek opowiada, że za ostatnie pieniądze pojechał na wykład holenderskiego guru myślenia pozytywnego, gdzie m.in. chodził po rozżarzonych węglach. Ratelband zauroczył go tym, że „czaruje słowem”. Chciał robić to samo, co on, ale w Polsce. Jak postanowił, tak zrobił. Wrócił z rodziną do Polski i został szkoleniowcem w branży finansowej. Po trzech latach jeżdżenia po kraju poczuł się wypalony, więc w 2001 roku stworzył własną firmę doradztwa finansowego. Po dziesięciu latach zaczął budować własną markę, osobistą, w mediach społecznościowych.
“Na moim ramieniu usiadł motyl”
- Pamiętam dzień, kiedy idea Klubu 555 urodziła się w mojej głowie. Właśnie wtedy, niespodziewanie, na moim ramieniu usiadł motyl. Dla wielu może to wydawać się przypadek, ale dla mnie miało to głębokie znaczenie. Czułem, że to sygnał nadchodzącej rewolucji w moim życiu. W ciągu następnych miesięcy moje myśli i doświadczenia nabierały nowego kształtu. Klub 555 zmienił moje życie. To było ciepłe, letnie popołudnie 20 lipca 2018 roku. Natchnęło mnie, by przeprowadzić transmisję na żywo na Facebooku o godz. 6.00, stawiając sobie i moim widzom wyzwanie: przez 30 dni wstawać o świcie. I udało nam się! Co więcej, nasza społeczność rosła. Wtedy narodziła się idea wytrwałości - cel to wstać przed 6.00 przez 555 dni, ale ten plan szybko uległ zmianie. Tak narodził się Klub 555, nazwany tak od symbolicznej godziny 5.55. Kiedy minęły 555 dni naszych spotkań, postanowiłem to uczcić w wyjątkowy sposób. Zdecydowałem, że to klubowicze wybiorą, jak długo jeszcze będziemy kontynuować nasze poranki. 25 lutego 2020 roku na transmisję dołączyło 6602 osoby, co przełożyło się na kolejne 18 lat wspólnego budzenia się o świcie. To dar, za który jestem nieskończenie wdzięczny! - mówi portalowi Wirtualnemedia.pl Fryderyk Karzełek.
Dlaczego wybrał tak wczesną godzinę? Kierował się słowami Benjamina Franklina, jednego z ojców założycieli Stanów Zjednoczonych, który powiedział, że “zna niewielu ludzi, którzy dożywają sędziwej starości, a jeszcze mniej takich, którzy osiągają sukces, jeżeli nie wstają o świcie”.
Jak dodaje, od lipca 2018 roku, każdego dnia o 5.55 spotyka się na Facebooku, a od 2022 roku także na YouTube, “z tymi, którzy pragną kształtować swoje życie, wypełniając je pasją i pozytywną energią”. Na pierwsza transmisję na żywo przyszło 78 osób, po 2-3 tygodniach liczba słuchaczy urosła do 500, a po miesiącu w wyzwaniu brało udział już 1000 osób. Teraz w Klubie 555 zarejestrowanych jest ponad 50 tys. ludzi.
Poranne live’y są bezpłatne i ich autor nic na nich nie zarabia.
- Poranne transmisje na żywo są dla mnie o wiele więcej niż tylko sposobem na dzielenie się wiedzą, są misją. Co mi to daje? Satysfakcję z faktu, że docieram do dużej liczby ludzi i wywieram pozytywny wpływ na ich życie. Moim celem jest pomóc każdemu i uczynić z jego życia arcydzieło, a otrzymywane wiadomości od ludzi, którzy opisują, jak Klub 555 wpłynął na nich, są dla mnie ogromną motywacją do kontynuowania tego projektu. Nie można przecenić wartości osobistego spełnienia, jakie daje mi możliwość bycia częścią cudownych zmian w życiu innych. To dla mnie największa nagroda – podkreśla Karzełek.
Czytaj także: Friz i jego fenomen. "Stał się idolem młodzieży, bo sprawia wrażenie kolegi z sąsiedztwa"
13 nawyków ludzi sukcesu i “heksagon szczęścia”
Mentor biznesu podkreśla, że codziennie w jego live'ach bierze udział od 3 do 5 tys. osób. na Facebooku i YouTube. Co sprawia, że decydują się na tak wczesne wstawanie?
- Dla wielu z nich te spotkania to idealny początek dnia. Moje transmisje dostarczają im nie tylko inspiracji do wprowadzania pozytywnych zmian w ich życiu, ale także konkretnych narzędzi, jak wdrażanie w życie 13 nawyków ludzi sukcesu. Przez siedem dni w tygodniu, co tydzień, w klubie omawiamy jeden z trzynastu nawyków ludzi sukcesu, co pozwala spojrzeć na każdy z nich z różnych aspektów i jednocześnie nad nim pracować. Dobre nawyki stają się dla nas motorem napędowym do działania i utrzymywania motywacji na najwyższym poziomie, a co za tym idzie – skutecznego budowania samodyscypliny, która przekłada się na efektywność we wszystkich podejmowanych planach oraz zwiększa szansę na pozostanie wiernym swoim postanowieniom - mówi nam Fryderyk Karzełek.
“Zacznij dzień z gotowym planem”, “bądź panem swoich emocji”, “praktykuj uważność”, “myśl o swoich pieniądzach”, “pracuj codziennie w Ogrodzie swoich Marzen”, “bądź życzliwy dla świata”, “bądź zdyscyplinowany i wytrwały”, “wyznaczaj czas na indywidualne myślenie i rozwój”, “najpierw zrozum”, “podnoś samoocenę i asertywność”, “żyj proaktywnie”, “dbaj codziennie o swoje zdrowie” i “stosuj zasady Wygrana-wygrana i synergię” - 13 nawyków, które omawiane są na spotkaniach klubowiczów.
- Dbamy także o każdy z sześciu obszarów Heksagonu Szczęścia - praca, finanse, permanentny rozwój osobisty, czas dla siebie, relacje, zdrowie. Można by powiedzieć, że te poranki stają się dla uczestników pewnego rodzaju "siłownią umysłu", gdzie ćwiczą i wzmacniają swoje codzienne postanowienia oraz ambicje - dodaje ekspert rozwoju osobistego.
Czytaj także: Krzysztof Stanowski nie żałuje filmów o Janoszek. Skrytykował też Edwarda Miszczaka
“Transmisje na żywo budują więź z odbiorcami”
Na Facebooku profil Fryderyka Karzełka obserwuje 162 tys. osób, na Instagramie 52,2 tys., a na YouTube ma 63 tys. subskrybentów.
- Specyfika branży, w której działa Karzełek, na pewno nie jest łatwa. Zebranie takiego grona obserwujących dla tematyki rozwoju osobistego na pewno świadczy o tym, że w skuteczny sposób motywuje on wielu do działania i jest dla nich autorytetem do naśladowania. W związku z tym, jeżeli oceniać jego profile z tej perspektywy, to na pewno należy uznać, że są one liczące się i opiniotwórcze - mówi portalowi Wirtualnemedia.pl Dominika Leszczyńska, project manager w Public Management, agencji public relations, digital marketingu i social media.
Ekspertka podkreśla, że poranne live'y to “pomocny mechanizm do budowania więzi z odbiorcami”. - Przyczynia się to do tworzenia wspólnoty, która jest kluczowym elementem sukcesu jego marki, zarówno tej osobistej, jak i firmowej. Dzięki temu buduje on zaangażowanie swojej grupy docelowej, która identyfikuje się z nim i jego światopoglądem. Wpływa to oczywiście również na fakt, że staje się on coraz bardziej popularny, co przekłada się na sprzedaż oferowanych przez niego produktów - dodaje Leszczyńska.
Czytaj także: Caroline Derpieński – prawdziwa gwiazda czy eksperyment? Modelka wystąpiła u Kuby Wojewódzkiego
Fryderyk Karzełek jest milionerem?
Fryderyk Karzełek nie czerpie tez dochodów z reklam i odsłon live'ów i filmów, które zamieszcza na swoim profilu na YouTube.
Ma jednak spółkę Heksagon, która zajmuje się organizacją szkoleń i konferencji, sprzedażą przez internet szkoleń i warsztatów online, planów rozwojowych, książek i gadżetów. Jej przychody z 2,57 mln zł w 2019 roku podskoczyły do 5,99 mln zł w 2020 roku, a potem przekroczyły 10 mln zł (11,47 mln zł w 2021 roku, 14,32 mln zł w ub.r.).
Firma cały czas przynosi zyski - w kolejnych latach od 2019 roku na czysto zarobiła 31 tys. zł, 751,4 tys. zł, 552,1 tys. zł i 473 tys. zł.
Fryderyk Karzełek ma 52,5 proc. udziałów spółki, pozostałe należą do Magdaleny Balcerzak. Z zeszłorocznego zysku wspólnicy dostali 450 tys. zł dywidendy. W ub.r. trafiło do nich 500 tys. zł, a rok wcześniej 600 tys. zł.
Z Wikipedii można było niedawno przeczytać, że Fryderyk Karzełek jest multimilionerem, ale notka już zniknęła. - W dzisiejszych czasach pojęcie "milioner" jest nieco rozmyte - wystarczy mieć mieszkanie w Warszawie, by móc się tak określać. Ten wpis na Wikipedii był niefortunny. Został dodany przez jednego z moich byłych współpracowników, i wolałbym, aby ten fragment został usunięty. Istnieje przecież powiedzenie: "milionerem się bywa". Nie chcę się tym obnosić ani uchodzić za osobę, która przechwala się swoim majątkiem. Fakt, moja firma obecnie ma dużą wartość, ale kto wie, co przyniesie przyszłość? Ważne są dla mnie też inne wartości, nie tylko pieniądze - mówi nam mentor biznesu.
Fryderyk Karzełek przyznaje, że ma dość szeroki wachlarz działań.
- Rzeczywiście, działam w szerokim zakresie jako mentor biznesu, trener sprzedaży i ekspert od rozwoju osobistego. Moje kompetencje opierają się głównie na ponad 30 latach doświadczenia w tych dziedzinach. Nie posiadam formalnego wykształcenia psychologicznego ani nie jestem certyfikowanym coachem, ale nie czuję w tym zakresie żadnej luki czy braku. W moim przekonaniu, doświadczenie w wielu przypadkach może być nawet cenniejsze od formalnego wykształcenia. Dodatkowo, prowadzę szkolenia w Heksagon PRO, gdzie praktycznie przekazuję moją wiedzę i doświadczenie kolejnym pokoleniom specjalistów. W końcu to, czy jestem skuteczny w tym, co robię, decydują ci, którzy korzystają z moich usług. To ich pozytywne zmiany, sukcesy i przemiany w życiu na lepsze są najlepszym potwierdzeniem moich kompetencji i skuteczności - uważa specjalista.
Był na Kilimandżaro, skoczył ze spadochronem
Fryderyk Karzełek nie zamierza spoczywać na laurach.
- Będę rozwijać to, co zacząłem, docierać do jak największej liczby osób z moim przekazem bo wiem, ze to działa. Moje dalsze plany biznesowe i zawodowe koncentrują się przede wszystkim na kontynuacji tego, co rozpocząłem. Z każdym rokiem, dzięki mojej pracy, widzę coraz więcej ludzi, którzy odnoszą korzyści z mojego przekazu. Wierzę w to, co robię, ponieważ doświadczyłem, jak wiele pozytywnych zmian może przynieść moje podejście do życia, marzeń, czy choćby zmiany nawyków. Wiem, że metody i narzędzia, które oferuję, działają i mają realny wpływ na poprawę jakości życia i sukces w biznesie. Chciałbym, aby jeszcze więcej ludzi miało możliwość skorzystania z tej wiedzy i doświadczenia - przekonuje ekspert.
- Dodatkowo, mam w planach rozwój i poszerzenie oferty szkoleniowej w Heksagon PRO, by dostosowywać ją do bieżących potrzeb i wyzwań, z jakimi mierzą się dzisiejsi przedsiębiorcy i specjaliści. Zawsze patrzę w przyszłość z optymizmem i determinacją, by dalej dzielić się tym, co najlepsze, i pomagać innym w osiągnięciu ich celów życiowych i zawodowych - dodaje.
Założyciel Klubu 555 nie ukrywa, że ważnym aspektem jego życia jest realizacja marzeń. - Mam ogromną listę marzeń. Chciałbym pobić rekord świata w biegu na 100 metrów w kategorii wiekowej 100+. Rekord Europy należy do naszego rodaka, Stanisława kowalskiego ze Świdnicy, który ustanowił go w wieku 104 lat. Zmarł w wieku 112 lat. jestem pełen podziwu dla takich ludzi - powiedział w jednym z wywiadów. Wśród spełnionych marzeń jest m.in. skok ze spadochronem, wejście na Kilimandżaro i piesza wyprawa do Santiago de Compostela w Hiszpanii. Od swojego domu w Polsce szedł sam ponad 500 km przez prawie trzy miesiące.
Czytaj także: Krzysztof Stanowski ujawnia skandal na Life Balance Congress
Charyzmatyczny mentor-kaznodzieja?
Eksperci przyznają, że Fryderyk Karzełek jest świetnym mówcą i człowiekiem, który odniósł sukces finansowy.
- To są cechy, które sprawiają, że dla niektórych ludzi jest autorytetem, ludzie chcą go słuchać i się od niego uczyć. Poprzez swoją regularność w prowadzeniu live'ów pokazuje swoją wytrwałość, zaangażowanie - to cechy, które są uznawane w naszej kulturze za godne podziwu i uznania, a także naśladowania. Zaangażowanie w działalność pana Karzełka wydaje mi się współczesną formą realizacji potrzeby duchowości (ludzie mający wspólne wartości, samodoskonalenie się, charyzmatyczny mentor-kaznodzieja). Dodatkowo, oglądanie live'ów może być elementem rytuału porannego, dawać motywację do pracy - zawodowej czy nad rozwojem osobistym - mówi portalowi Wirtualnemedia.pl Magdalena Komsta, psycholożka, terapeutka bezsenności i zaburzeń rytmu dobowego, autorka kanału Pani Od Snu na YouTube i Instagramie.
Jak dodaje specjalistka, Klub 555 daje jego uczestnikom poczucie przynależności. - "My, wstający o 5.55" - to może dawać nawet poczucie pewnej moralnej wyższości: przezwyciężamy niechęć, trenujemy samodyscyplinę, rozwijamy się, jesteśmy w opozycji do ludzi, którzy w tym czasie tylko śpią. Klubowicze spotykają się poza internetem, dzięki klubowym gadżetom rozpoznają się na mieście (pan Karzełek kiedyś o tym napisał w poście), a teraz także jeżdżą wspólnie na wyprawy po świecie. Tworzą społeczność ludzi zainteresowanych rozwojem osobistym, i to nie tylko w sieci. Niewiele takich inicjatyw mamy dla osób w wieku 30+ czy 40+ - podkreśla Magdalena Komsta.
- Karzełek ma zaangażowana publikę, więc popularność o 5.55 nie jest specjalnie dziwna. Jeśli miałabym osiągnąć sukces w wyniku oglądania czegoś o 5.55 to dlaczego nie, mogę wstać. Problem polega na tym, że jego kanał to trochę pseudocoaching, który nie ma żadnej wartości merytorycznej. Niemniej człowiek wierzy w to, co chce wierzyć, a niekoniecznie chcemy wierzyć w to, że część z nas nigdy nie osiągnie sukcesu finansowego - mówi z kolei Aleksandra Sarna, psycholożka i psychoterapeutka, znana m.in. z programu "Rozmowy w toku".
“Pogranicze coachingu i pop-psychologii”
Czy oglądanie live'ów Fryderyka Karzełka może poprawić jakość życia? - Oglądając live'y nie zmienimy swojego życia, ale czasem dostajemy jakiś impuls do zmiany. Nawyki ludzi sukcesu to taki trochę bullshit, ale może dawać złudzenie kontroli nad swoim życiem, ewentualnie nadzieje na zmianę. Natomiast same nawyki nie są specjalnym predyktorem sukcesu, bo sukces też nie jest miara uniwersalna - uważa Sarna.
- Samo oglądanie live'ów nie jest z pewnością wystarczające do zmiany swojego życia, choć zakładam, że dla wielu osób może być to inspiracją do rozwoju osobistego. Treści publikowane przez pana Karzełka w social mediach zawierają zarówno treści, z którymi się zgadzam, treści coachingowe, które wydają się niegroźne, jak i bardzo wiele informacji, z którymi mam problem lub które absolutnie nie wydają mi się - mimo takich deklaracji - uniwersalne. Są odklejone od rzeczywistości wielu osób, np. rekomendacja “wstawaj godzinę wcześniej”, zanim wstaną wszyscy i wtedy zajmuj się swoim rozwojem osobistym. Ile osób w Polsce ma taką możliwość, biorąc pod uwagę pracę zawodową, dzieci, opiekę nad chorymi rodzicami? Jak to się ma do tego, że wielu dorosłych ma niedobór snu - a tu już dokładamy im kolejną godzinę aktywności? - uważa Magdalena Komsta.
Jej zdaniem, "treści tworzone przez Karzełka są z pogranicza coachingu, rozwoju osobistego i pop-psychologii. - Problem upatruję w tym, że treści aktualne z wiedzą naukową mieszają się z takimi, o których od jakiegoś czasu jako psychologowie wiemy, że nie są prawdziwe, a to wszystko stoi dość blisko toksycznej pozytywności, czyli “wszystko da się polubić pod warunkiem, że powtórzymy to wystarczającą liczbę razy” - mówi nam psycholożka.
Komsta, która jest terapeutką bezsenności i zaburzeń rytmu dobowego, podkreśla, że nieprawdą jest stwierdzenie: "poranne wstawanie ma duże znaczenie dla twojej efektywności".
- Najzdrowsi i najbardziej produktywni ludzie to ci, którzy żyją w zgodzie z własnym rytmem dobowym. Preferencje dotyczące pór snu i czuwania są uwarunkowane przede wszystkim genetycznie. Wśród osób dorosłych około 25 proc. to tzw. ranne ptaszki (osoby o chronotypie porannym), które bez dużego wysiłku wstaną na live o 5.55, świetnie funkcjonują poznawczo i emocjonalnie od rana. Nie zapominajmy jednak, że około 25 proc. dorosłych to tzw. nocne marki (osoby o chronotypie wieczornym), które też są efektywne, ale w późniejszych godzinach i akurat dla nich próby regularnego wstawania o 5.55 nie skończą się poprawą produktywności, a szerzej - poprawą swojego życia, ale raczej nadmierną sennością w ciągu dnia lub porzuceniem prób takiego wstawania zwykle po kilku dniach - uważa terapeutka.
Dodaje, że na co dzień pracuje z pacjentami z zaburzeniami snu. - Wiem, że komunikaty "każdy może wstawać o świcie, pod warunkiem, że będzie chciał" albo "w końcu się przyzwyczaisz" są źródłem frustracji i obniżenia poczucia własnej wartości. A podkreślam: są to komunikaty niezgodne z aktualną wiedzą z zakresu medycyny snu! - zaznacza.
Karty prawdy i kamienie mocy
W sklepie Klubu 555, oprócz typowych gadżetów, takich jak kubki, czapeczki, termosy, długopisy czy bluzy, można też kupić „karty prawdy” (afirmacje na każdy dzień) czy „kamienie mocy”, czyli bransoletkę i naszyjnik, dzięki którym – jak czytamy na stronie „poczujesz ukojenie, radość z życia, uwolnisz się od negatywnej energii i wprowadzisz do siebie harmonię”. To kosztuje od 98 do 197 zł.
- Biżuteria z kamieniami nie ma udowodnionego wpływu na zdrowie psychiczne, fizyczne, poziom energii, uwagi. Gdyby pan Karzełęk był psychologiem, obowiązywałby go kodeks zawodowy. Ale jest coachem i przedsiębiorcą, więc miksuje dowolnie rozwój osobisty z ezoteryką, co w moich oczach podważa jego wiarygodność - uważa Magdalena Komsta.
Podobne zdanie ma Aleksandra Sarna. - To proste żerowanie na naiwności konsumenta, ale też na nadziei i myśleniu: “na bank nie zaszkodzi, a może pomoże” - podsumowuje psycholożka.
Po publikacji naszego tekstu Fryderyk Karzełek poinformował nas, że wycofał “kamienie nocy” ze sklepu, ponieważ nie korespondowały z jego działalnością i przekonaniami.
Dołącz do dyskusji: Fryderyk Karzełek budzi codziennie o 5.55. I zarabia miliony