SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Dziennikarze staną przed komisją ds. badania wpływów rosyjskich? "To zastraszanie wolnych mediów"

Wojciech Skurkiewicz, wiceminister obrony narodowej, chciałby, aby przed kontrowersyjną komisją ds. badania wpływów rosyjskich stanęli też dziennikarze. - Słowa ministra, że przed komisją powinno stanąć wielu dziennikarzy, odbieram jako kolejną próbę zastraszenia wolnych mediów i zamknięcia im ust. Zaraz okaże się, że wszyscy, którzy nie zgadzają się z PiS, są "agentami Kremla" albo "zdrajcami". Nas nie da się zastraszyć, a władza, która wpada w panikę, traci powagę i staje się groteskowa - mówi portalowi Wirtualnemedia.pl Renata Grochal, dziennikarka tygodnika "Newsweek".

Wojciech Skurkiewicz, fot. Twitter/Patryk Michalski Wojciech Skurkiewicz, fot. Twitter/Patryk Michalski

Prezydent Andrzej Duda poinformował w poniedziałek, że podpisze ustawę o powołaniu komisji ds. badania wpływów rosyjskich i jednocześnie skieruje ją do Trybunału Konstytucyjnego w tzw. trybie następczym. Patryk Michalski z Wirtualnej Polski zapytał w Sejmie Wojciecha Skurkiewicza, wiceszefa MON, czy przed komisją powinni stanąć też politycy PiS, tacy jak Wojciech Jasiński czy Antoni Macierewicz.

- Moim zdaniem również powinno wielu dziennikarzy stanąć przed komisją, którzy mają w swojej działalności pewnego rodzaju naleciałości prorosyjskie, między innymi dziennikarze, którzy współpracowali z takim portalem jak Telegraf – powiedział Skurkiewicz. Polityk prawdopodobnie miał na myśli rosyjski komunikator internetowy Telegram.

Chcieliśmy zapytać wiceszefa MON, których dziennikarzy miał na myśli, ale nie odebrał od nas telefonu ani nie odpowiedział na pytania zadane SMS-em. Odpowiedzi nie otrzymaliśmy również od MON.

Renata Grochal: Insynuacja stała się metodą PiS

- Nie wiem jakie "naleciałości prorosyjskie" pan wiceminister Skurkiewicz miał na myśli, ale przez ostatnie lata PiS przyzwyczaiło nas do tego, że insynuacja stała się metodą uprawiania polityki przez tę partię - mówi portalowi Wirtualnemedia.pl Renata Grochal, dziennikarka tygodnika "Newsweek" i publicystka.

- Słowa ministra, że przed komisją powinno stanąć wielu dziennikarzy, odbieram jako kolejną próbę zastraszenia wolnych mediów i zamknięcia im ust. Ale to w sumie dobrze, że jeszcze zanim ta pseudokomisja rozpoczęła pracę, od polityków PiS słyszymy, jakie są rzeczywiste powody jej powołania. Nie chodzi o rzetelne zbadanie rosyjskich wpływów w Polsce tylko o to, by dorwać Tuska i zastraszyć dziennikarzy, którzy mają odwagę krytykować PiS i ujawniać afery ekipy rządzącej. Zaraz okaże się, że wszyscy, którzy nie zgadzają się z PiS, są "agentami Kremla" albo "zdrajcami". Każdą władzę o skłonnościach autorytarnych bardzo uwiera to, że istnieją niezależni dziennikarze, którzy patrzą im na ręce. Jednak jeśli PiS zacznie wzywać na przesłuchania dziennikarzy, skutek będzie przeciwny do zamierzonego. Nas nie da się zastraszyć, a władza, która wpada w panikę, traci powagę i staje się groteskowa - podkreśla Grochal.

Podobnego zdania jest Jan Ordyński, wiceprezes Towarzystwa Dziennikarskiego.

- To, co powiedział Wojciech Skurkiewicz to przyznanie, że ustawa ma służyć zamordystycznym celom i można oskarżyć dziennikarza, antenę radiową czy telewizyjną o działania na rzecz Rosji, próbując zamknąć im usta. Przed tą kapturową neostalinowską komisją dziennikarz nie będzie mógł się pojawić z pełnomocnikiem, będzie zdany tylko na siebie. A jak się nie pojawi, to go złupią i zabiorą mu mieszkanie, bo kary pieniężne za niestawiennictwo są ogromne - mówi nam Jan Ordyński. Za nieprzyjście na wezwanie komisji grozi kara do 20 tys. zł, a jeśli wezwany nie pojawi się drugi raz - nawet do 50 tys. zł.

Katarzyna Kaczorowska: Przed komisją powinni stanąć bracia Karnowscy

- We wrześniu 2015 r. w Kolegium Europy Wschodniej odbywało się spotkanie z ambasadorem Rosji Siergiejem Andrejewem. Zbiegło się w czasie ze skandalem po wywiadzie, jakiego udzielił TVN24. Mówił w nim m.in., że Polska jest współodpowiedzialna za katastrofę, do jakiej doszło we wrześniu 1939 r. – mając na myśli wybuch II wojny światowej. Czas był wyjątkowo napięty, byliśmy tuż przed wyborami. Pytałam o to zresztą ambasadora Andriejewa, czy i jak Rosja przygotowuje się na wynik wyborów parlamentarnych i potencjalne przejęcie władzy przez Zjednoczoną Prawicę. Zapytałam go też o wrak, śledztwo smoleńskie, pomniki żołnierzy radzieckich w Polsce. Wypowiedź wiceministra obrony narodowej pana Skurkiewicza można więc odczytać tak, że zarówno Brygida Grysiak, w której wywiadzie ambasador doprowadził do skandalu dyplomatycznego, jak i ja, powinnyśmy stanąć przed komisją - mówi Katarzyna Kaczorowska, dziennikarka związana z tygodnikiem "Polityka".

Jak dodaje, "w takiej sytuacji, przed komisją powinni też stanąć bracia Karnowscy, który wywiad z Siergiejem Adriejewem wypuścili kilka dni po zaatakowaniu Ukrainy przez Rosję, tłumacząc, że nie mieli możliwości wymienić tekstu ze względu na harmonogram druku. Przypomnę, że Rosja zaatakowała Ukrainę w czwartek 22 lutego, a wywiad ukazał się w poniedziałek w następnym tygodniu".

W podobnym tonie wypowiada się Patryk Słowik, dziennikarz Wirtualnej Polski. - Ta komisja to jedno wielkie bezprawie. Jeżeli już miałaby działać, to w pierwszej kolejności należałoby wezwać braci Karnowskich, którzy przeprowadzili wywiad z ambasadorem Federacji Rosyjskiej po agresji Rosji na Ukrainę. Tłumaczyli, że był to efekt przyjścia do nich jakiegoś pośrednika. Wydaje mi się, że ta komisja powinna wyjaśnić, co to był za pośrednik - uważa dziennikarz.

„Sieci” krytykowane za wywiad z ambasadorem Rosji. Karnowski: rozmawialiśmy przed początkiem inwazji

Patryk Słowik: To próba zastraszenia dziennikarzy

- Bardzo interesujące jest to, że jedyne nieprawidłowości, jakie znalazł u dziennikarzy Wojciech Skurkiewicz to współpraca z portalem Telegraf. Zastanawiałem się, o jaki portal mu chodzi. Jedyne, co mi przychodzi na myśl, to tzw. afera Telegrafu z początków lat 90.,  która dotyczyła Porozumienia Centrum. Ale nie mam przekonania, czy o wyjaśnianie tej kwestii chodzi panu Skurkiewiczowi - ironizuje Patryk Słowik. - Oczywiście, to fatalna deklaracja. Był taki film „Prawo i pięść”, została tylko pięść, bez prawa. Najlepiej byłoby, gdyby żadne dziennikarz nie musiał stawać przed tą komisją, z tego choćby powodu, że ta komisja nie powinna działać - dodaje.

Dziennikarz nie ma wątpliwości, że to próba zastraszenia dziennikarzy. - Ta komisja może być niebezpieczna, jeżeli wszystkich dziewięciu jej członków ma wybierać i odwoływać Sejm, a Jarosław Kaczyński mówi, kto jest na usługach Kremla. Zastanawiam się, czy członkowie komisji będą mieli w sobie tyle odwagi, żeby powiedzieć: "Nie, Jarosław Kaczyński nie ma racji, ci ludzie nie są na usługach Kremla". Moim zdaniem nie będą mieli takiej siły i odwagi w sobie - podkreśla Słowik.

Dziennikarz tłumaczy też wiceszefa MON. - Wokół niego w Sejmie pojawiło się wielu dziennikarzy, zaczęli go pytać o szczegóły, to musiał się odwinąć. Nie sądzę, żeby to się rozwinęło w coś więcej oprócz chęci zohydzania dziennikarzy przez polityków - podsumowuje.

TVN24 kontra Jarosław Kaczyński. "Atak władzy na niezależność mediów"

Opozycja nazywa ustawę "lex Tusk"

O powołaniu komisji zdecydował Sejm 26 maja odrzucając senackie weto w sprawie ustawy. Opozycja nazywa ustawę „lex Tusk”, podkreślając, że jest niekonstytucyjna i jej głównym celem jest wyeliminowanie Donalda Tuska z polityki.

Nowa komisja ma działać na podobnych zasadach jak komisja weryfikacyjna ds. reprywatyzacji warszawskiej. Ma wyjaśnić, jacy "funkcjonariusze publiczni lub członkowie kadry kierowniczej wyższego szczebla w latach 2007–2022 pod wpływem rosyjskim, działali na szkodę interesów RP".

Politycy PiS w odpowiedzi na trudne pytania atakują dziennikarzy i media. "To jak dziecięca zabawa w pomidor"

Komisja może wydać zakaz pełnienia funkcji publicznych związanych z dysponowaniem środkami publicznymi do 10 lat oraz cofnąć i zakazać poświadczania bezpieczeństwa na 10 lat. Od decyzji komisji nie można się odwołać, jej decyzje są ostateczne.

Dołącz do dyskusji: Dziennikarze staną przed komisją ds. badania wpływów rosyjskich? "To zastraszanie wolnych mediów"

37 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
2R3
i prawidłowo. no bo czemu zwące siebie W0LNYMI MEDIAM| media blokują i cenzurują komentarze ?? co to za manipulacje i cenzura w W0LNYCH MED|ACH
0 0
odpowiedź
User
Ja
Mocne słowa jak na kogoś o fizjonomii czerwonoarmisty. Zresztą w PZPR większość wygląda na potomków "wyzwolicieli".
62 13
odpowiedź
User
KGB
Już nawet tytuł po rusku napisaliście. Wstyd Wirtualne!!!!
0 0
odpowiedź