SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

TVP o rozstaniu z wydawcą „Pytania na śniadanie” po piosence z tęczową flagą: przygotował happening, to brak profesjonalizmu

- Jestem wkurzony i rozczarowany - mówi Radosław Bielawski, wydawca „Pytania na śniadanie”, który stracił pracę, po tym jak Karin Ann wykonała na wizji piosenkę dedykowaną osobom LGBT. Telewizja Polska w oświadczeniu przekazanym portalowi Wirtualnemedia.pl podkreśla, że tęczowa flaga była pokazywana jeszcze 45 sekund po zakończeniu programu i po napisach końcowych. - Trudno to uznać za dowód profesjonalizmu, to był happening - komentuje nadawca.

W środę 14 lipca słowacka piosenkarka Karin Ann wystąpiła na scenie na zakończenie wydania „Pytania na Śniadanie”. W trakcie występu wokalistka wyciągnęła z torebki tęczową flagę i założyła na plecy. Dodała, że piosenka jest dedykowana osobom LGBT. - Piosenkę dedykuję całej społeczności LGBTQ w Polsce, bo wiecie, jak to wszystko wygląda. Zasługujecie na miłość, zasługujecie na to, aby czuć się bezpiecznie. Jestem z Wami, stoję tu z Wami i kocham Was - powiedziała.

Z powodu występu Karin Ann wydawca tamtego wydania „Pytania na śniadanie” Radosław Bielawski został wezwany na rozmowę z szefem wydawców programu Cezarym Jęksą oraz Anną Cyzowską, szefową agencji kreacji rozrywki i oprawy. Pytano go, dlaczego w czasie emisji piosenki nie starano się nie pokazywać tęczowej flagi trzymanej przez wokalistkę. Najpierw zakomunikowano mu (telefonicznie), iż jest zawieszony, następnie po kilku dniach - jak relacjonował - dostał telefon z informacją o zakończeniu współpracy z nim.

Formalnie Radosław Bielawski nie został zwolniony, ponieważ nie był zatrudniony na etacie w firmie. Według anonimowego pracownika (na którego powołał się serwis OKO.Press) Bielawskiemu przekazano po prostu, że nie zostanie z nim podpisana kolejna umowa o dzieło.

Bielawski: zwolniono mnie telefonicznie

W rozmowie z serwisem Noizz.pl Bielawski podkreśla, że jest „wkurzony i rozczarowany” tym, że po 12 latach pracy nie przedłużono z nim umowy. - Zwolniono mnie telefonicznie i przez SMS-y. Zrobiłem dla TVP tysiące świetnych programów, wystarczyła tęczowa flaga, bym stracił pracę. To przykre - powiedział.

Zdradził też kulisy rozmowy, jakie toczyły się w trakcie programu pomiędzy nim, a reżyserką: - Usłyszałem, że jako wydawca powinienem zdecydować o zejściu z anteny wcześniej albo pokazać w tym czasie inny kadr - gitarzystę albo kwiaty i trawę, która obok rośnie. To jest śmieszne. Ja nie jestem człowiekiem od cenzury - powiedział. - Po to zapraszam gości, by wypowiadali swoje zdanie. Uważam też, że dla TVP większą szkodą wizerunkową byłoby nagłe zdjęcie artystki z anteny i wstawienie czarnej planszy zamiast jej występu - dodał.

Bielawski przyznał też, że jest gejem, nigdy tego nie ukrywał, ale nie miał też z tego powodu żadnych problemów z dotychczasowym pracodawcą.  - Oczywiście, moje opinie wypowiadane na kolegiach nie zawsze cieszyły się popularnością u szefostwa, ale wydawało mi się, że mogę szczerze mówić, co myślę.

TVP: „To był zaprogramowany happening”

W sprawie nieprzedłużenia umowy z Radosławem Bielawskim głos zabrała też Telewizja Polska. W oświadczeniu przesłanym redakcji Wirtualnemedia.pl czytamy, że „Pytanie na śniadanie" jest programem o charakterze poradnikowo-lifestylowym, który „z założenia wolny jest od tematów światopoglądowych i kontrowersyjnych symboli”.

- Siłą tego formatu jest apolityczność i szacunek dla wrażliwości różnych grup widzów. Swój występ pani Karin Ann wykorzystała jako okazję do własnej kampanii, sprawiając dyskomfort niemałej części widzów „Pytania na śniadanie" i wciągając jednocześnie program do sporu ideologicznego, w którym nie ma on zamiaru uczestniczyć - stwierdził publiczny nadawca.

Co do nieprzedłużenia umowy z Bielawskim, Telewizja Polska informuje, że 14 lipca  jako wydawca zdecydował on, by prezentującą tęczową flagę i wygłaszającą manifest LGBT artystkę „pokazywać jeszcze przez kolejne 45 sekund po zakończeniu programu i wyemitowaniu napisów końcowych”. - Trudno uznać to za realizację założeń programowych oraz dowód profesjonalizmu. Raczej za zaprogramowany happening doświadczonego wydawcy - zaznaczyła firma.

TVP wyjaśniła też, dlaczego wideo z piosenką Karin Ann nie pojawił się na internetowej stronie „Pytania na śniadanie”, a zapowiedź występu usunięto z serwisu. - Redakcja ma prawo do kształtowania wizerunku audycji, która stara się nie obrażać niczyich uczuć. Nieopublikowanie występu pani Karin Ann na stronie internetowej programu jest logiczną konsekwencją szacunku dla naszych Widzów - stwierdził publiczny nadawca.

Według danych Nielsen Audience Measurement w pierwszej połowie br. średnia oglądalność „Pytania na śniadanie” wyniosła 463 tys. osób przy 8,90 proc. udziału w rynku telewizyjnym w grupie 4+. Program był liderem wśród formatów śniadaniowych badanych w tym okresie.

Dołącz do dyskusji: TVP o rozstaniu z wydawcą „Pytania na śniadanie” po piosence z tęczową flagą: przygotował happening, to brak profesjonalizmu

20 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Słuchacz i widz
Przecież wiedział co robi. Teraz udaje pokrzywdzonego. W każdej stacji lub redakcji trzeba wykonywać linię przełożonych. Wszyscy tak robią i on też to robił dla każdej władzy przez 12 lat a teraz zdziwienie.
odpowiedź
User
remek
Powinni przejść na nadawanie w systemie czarno-białym. Naczelnik się ucieszy, że jest jak za jego dzieciństwa, dwa w jednym.
odpowiedź
User
michał
Ale pierdzieląszuje pisowskie, wolne od propagandowych symboli? HAHAHA ! litości, co chwila symbol krzyża. To nie jest symbol propagandy? Żenada. Niech giną!!!
odpowiedź