Autor: Krzysztof Borżoł, adwokat, Senior Associate w Kancelarii Taylor Wessing w Warszawie
Rząd planuje dalsze kroki w ramach „uszczelniania” prawa podatkowego.
Premier Mateusz Morawiecki wskazał, że rocznie Polska traci około 1 mld złotych z potencjalnych zysków dla budżetu, w związku z tzw. obecnością cyfrową zagranicznych podmiotów w Polsce. Mowa tu przede wszystkim o zagranicznych spółkach działających w internecie lub za pośrednictwem aplikacji streamingowych, np. Netflix, Google, Spotify, Faceboook itp. Pomimo, że usługi nabywane są przez klientów w Polsce, zyski opodatkowane są w miejscu rejestracji spółki (przykładowo Facebook w Irlandii).
Nowa danina, tzw. digital tax, miałaby być podatkiem obrotowym, stanowiącym procent od przychodu osiąganego przez takie spółki na terytorium Polski. Należy zwrócić uwagę, że jeżeli opodatkowaniu będzie podlegał przychód (tj. bez uwzględnienia kosztów prowadzonej działalności), a w konsekwencji kwota tzw. digital tax, pomimo niskiej stawki (3%), w rzeczywistości stanowiłaby znaczące obciążenie dla takich spółek.
Nietrudno się domyślić, że koszty związane z digital tax, ponoszone przez ww. spółki obecne na rynku polskim, zostaną skompensowane podwyżką cen świadczonych usług. Jeżeli digital tax zostanie wprowadzony, sfinansują go sami użytkownicy Netflixa czy Spotify i de facto oni zapewnią wpływy z tego tytułu do budżetu.
Pomysł polskiego rządu nie jest jednak niczym nowym. Na forum UE konsultacje dotyczące digital tax rozpoczęły się już w 2018 r. W grudniu odbyło się ostatnie spotkanie mające na celu osiągnięcie kompromisu w zakresie nowego podatku. Niektóre kraje członkowskie już wprowadziły analogiczną daninę np. Francja.