W Urzędzie Wojewódzkim w Opolu zostanie dziś przedstawiony projekt rozwoju mikroretencji w tym województwie. Po raz pierwszy proponuje się rozwiązania, które rzeczywiście pomogą łagodzić skutki suszy, a jednocześnie nie szkodzą przyrodzie a nawet jej pomagają – uważa organizacja ekologiczna WWF Polska.
W polskiej gospodarce wodnej od lat nie ma planowania strategicznego. Zamiast tego mamy podejmowane ad hoc polityczne decyzje pogłębiające chaos i prowadzące do wielkiego marnotrawstwa środków publicznych i niszczenia ekosystemów wodnych. Po powodzi w 2010 roku politycy postanowili, że „rzeki uregulujemy”. Skończyło się to pogłębieniem za wielkie pieniądze 20 tysięcy kilometrów mały rzek i przekopaniem tysięcy kilometrów rowów odwadniających, a w końcowym efekcie – pogłębieniem problemu powodzi i suszy oraz degradacją na masową skalę przyrody rzek. Przyspieszony odpływ wody z rowów i małych rzek do dużych rzek, nad którymi koncentruje się cenna infrastruktura, zwiększył zagrożenie powodzią. Przyspieszony odpływ wody z małych rzek i rowów w sposób oczywisty skutki suszy czyni bardziej dotkliwymi.
W tym roku dla odmiany mamy suszę, w związku z czym polujący na głosy wyborców politycy obiecują „na rzekach zbudujemy zbiorniki retencyjne”, co jest pomysłem równie absurdalnym jak przekopywanie małych rzek w odpowiedzi na powódź – mówi dr Przemysław Nawrocki z WWF Polska. - Zbiorniki retencyjne na rzekach tak nam pomogą na suszę jak spalonemu przez słońce trawnikowi pomoże ustawienie na nim kilku plastikowych misek z wodą, z których woda będzie sobie parowała. Krajowy Zarząd Gospodarki Wodnej już pięć lat temu wskazywał na mikoretencję i retencję glebową jako zalecaną, efektywną alternatywę wobec destruktywnych dla środowiska zbiorników retencyjnych budowanych na rzekach. Opolski program mikoretencji jest pierwszym sensownym pomysłem na wdrożenie tych zaleceń i na przyjazne środowisku, kompleksowe rozwiązanie retencjonowania wody w skali województwa.
W ramach mikroretencji szczególnie wskazane jest budowa zbiorników i sztucznych mokradeł gromadzących wodę z ciągów drenarskich i rowów melioracyjnych, wyposażenie rowów melioracji wodnych szczegółowych i podstawowych w budowle piętrzące wodę, przerywanie zbędnych ciągów drenarskich i likwidacja lub pozostawianie do zarośnięcia zbędnych rowów odwadniających, odtwarzanie śródpolnych oczek wodnych i naturalnych małych mokradeł. Retencja glebowa to odpowiednie zabiegi agrotechniczne zwiększające właściwości retencyjne gleby: zwiększanie zwiększenie udziału próchnicy w glebie, nieużywanie sprzętu ubijającego warstwę gleby pod warstwą orną i rozluźnienie tej warstwy (np. okresowo wykonywana orka z zastosowaniem pogłębiacza, likwidująca tzw. podeszwę płużną), orka w poprzek stoku, tworzenie tarasów, stosowanie poplonów, odpowiedni dobór upraw. Potencjał retencji glebowej wielokrotnie przekracza potencjał retencji zbiornikowej
Niestety wykorzystywanie pretekstu powodzi lub suszy do forsowania budowy nieefektywnych, szkodliwych dla środowiska i bardzo kosztownych zbiorników retencyjnych na rzekach jest wciąż rozpowszechnione wśród samorządowców. Bardzo dobrym tego przykładem jest zbiornik „Wierna Rzeka” planowany do budowy na rzece Łososina w woj. świętokrzyskim.
Gdyby doszło do budowy tego zbiornika, byłby to kolejny przykład marnotrawienia publicznych środków, unijnych i krajowych, na bezsensowną inwestycję hydrotechniczną, która zniszczy fragment jednej z najpiękniejszych polskich rzek, bardzo cennej pod względem przyrodniczym – dodaje Nawrocki. - Miejmy nadzieję, że Pan Marszałek woj. świętokrzyskiego weźmie przykład ze swojego sąsiada z Opola i zamiast forsować budowę zbiorników na rzekach opracuje wojewódzki program mikroretencji.
dostarczył infoWire.pl