Tonący brzytwy się chwyta, czyli jak sektor bankowy próbuje zmienić orzecznictwo frankowe
W ostatnich dniach opinię publiczną i całe środowisko frankowe w Polsce rozgrzewa temat 3 nieprawomocnych wyroków sądów uznających roszczenia banków o dokonanie waloryzacji sądowej. Czy rzeczywiście mamy do czynienia z przełomem w tzw. sprawach frankowych jak twierdzą przedstawiciele sektora bankowego? Moim zdaniem absolutnie nie.
Komentarz: adw. Karolina Pilawska, Pilawska Zorski Adwokaci
Temat waloryzacji roszczeń banków o zwrot kapitału w przestrzeni medialnej pojawił się po ogłoszeniu wyroku TSUE z 15 czerwca 2023 roku w sprawie C-520/21, w którym to orzeczeniu Trybunał Unijny jasno wskazał, że bankom – poza zwrotem kwoty kapitału i odsetek ustawowych za czas opóźnienia liczonych od wezwania do zapłaty – nie należy się od kredytobiorców frankowych żadna inna rekompensata. Nie jest zatem tak, że kwestia waloryzacji roszczeń banków jest sporna. Odpowiedź TSUE była jednoznaczna, ale z uwagi na wątpliwości przedstawicieli sektora bankowego sędzia Michał Maj, który był zresztą autorem pytań prejudycjalnych w sprawie C-520/21, w dniu 28 lipca 2023 roku skierował do TSUE pytanie prejudycjalne odnoszące się wprost do waloryzacji (sygn. akt XXVIII C 18858/21). Widać, że sędzia dąży do definitywnego wyjaśniania tej kwestii, w tym przypadku wprost pytając TSUE, czy roszczenie banku o dokonanie sądowej waloryzacji jest uzasadnione. Uważam jednak, że wyrok TSUE wydany w sprawie C-520/21 zawierał już wprost odpowiedź na pytanie o waloryzację sądową na postawie art. 3581 § 3 k.c. i że TSUE definitywnie taką możliwość wykluczył wskazując na sprzeczność takiego rozwiązania z zasadami Dyrektywy 93/13.
Z drugiej strony pojawienie się informacji o 3 nieprawomocnych wyrokach uwzględniających roszczenia banków o waloryzację zdaje się potwierdzać, że zadanie uzupełniającego pytania prejudycjalnego było konieczne, bo nie dla wszystkich wyrok TSUE z 15 czerwca 2023 roku był wystarczająco zrozumiały. Czy zatem roszczenia banków o dokonanie sądowej waloryzacji mają szansę być prawomocnie uwzględniane przez polskie sądy? Z mojego punktu widzenia nie ma na to przestrzeni – zarówno na płaszczyźnie merytorycznej, jak i formalnej. Na marginesie warto dodać, że o ile wyroki wydane na korzyść banków są nieprawomocne, to w obrocie prawnym funkcjonują już prawomocne wyroki sądów oddalające roszczenia banków o waloryzację i to takie wyroki są wiążące.
Przede wszystkim dopuszczenie możliwości żądania waloryzacji sądowej doprowadziłoby do zniwelowania negatywnych skutków dla banków zawierania w umowach kredytowych nieuczciwych warunków umownych. Dzięki waloryzacji mogłyby one liczyć na uzyskanie zarobku z nieważnych umów kredytowych, których same były autorami. Taka rekompensata mogłaby w niektórych wypadkach przekraczać zysk wynikający z umowy zawierającej nieuczciwe warunki umowne lub wysokość należności z tytułu wynagrodzenia za korzystanie z kapitału. W takiej sytuacji trudno mówić o skutecznym efekcie zniechęcającym przedsiębiorców do stosowania w umowach z klientami nieuczciwych warunków umownych i realizacji celów Dyrektywy 93/13.
Warto wskazać, że Sąd Okręgowy w Elblągu uznał, że roszczenie banku o waloryzację kwoty kapitału jest zasadne ze względu na wysoką inflację. Jego zdaniem licząc od momentu udzielenia kredytu inflacja wyniosła 40 % i w związku z tym orzekł, że kredytobiorca powinien zwrócić bankowi kapitał zwaloryzowany o 34 %. Trudno uznać, że wyliczanie zmiany siły nabywczej pieniądza za taki okres, czyli od momentu uruchomienia kredytu, jest prawidłowe. Roszczenia banków musimy bowiem analizować globalnie, patrząc na wszystkie aspekty tzw. spraw frankowych. Dlatego też – jeżeli kredytobiorca przy aktualnym orzecznictwie bardzo często otrzymuje odsetki za czas opóźnienia od momentu potwierdzenia przed sądem, że żąda nieważności umowy kredytu, co jest efektem teorii tzw. bezskuteczności zawieszonej, to dlaczego bank – jako sprawca wadliwości umowy kredytu – miałby mieć prawo żądania waloryzacji już od momentu uruchomienia kredytu? Zaakceptowanie takiego rozwiązania po raz kolejny prowadziłoby do uprzywilejowania banków kosztem kredytobiorców i stałoby w sprzeczności z podstawowymi zasadami ochrony konsumenckiej w Polsce i Unii Europejskiej.
Nie można też zapominać o podstawach systemu prawnego, czyli zasadach współżycia społecznego, przez których pryzmat roszczenia banków powinny być ocenianie. Orzekając o roszczeniach banków sądy nie mogą zapominać o tym, że to banki były autorami wadliwych umów kredytowych i że to banki wkomponowały w ich treść niedozwolone postanowienia umowne, które rażąco naruszały interesy kredytobiorców i wystawiały ich na nieograniczone ryzyko kursowe.
Oczywistym jest także, że sektor bankowy jakikolwiek korzystny dla siebie nieprawomocny wyrok sądu będzie rozdmuchiwał do rangi zmiany całej linii orzeczniczej, bo wprowadzanie niepewności ma skłonić Frankowiczów do zawierania ugód. Moim zdaniem jest jednak tak, że środowisko frankowe to aktualnie bardzo świadoma grupa społeczna, która przez lata walki w sądach poznała swoje prawa i doskonale wie, że to prawo jest po ich stronie. Kolejny wyrok TSUE, który odpowie na pytanie dotyczące stricte waloryzacji, w mojej ocenie definitywnie zakończy ten temat na korzyść kredytobiorców frankowych.