Choć dzieci uczą się z papierowych podręczników, to w zależności od wyposażenia sali lekcje i nauka mogą być zdigitalizowane - w szkołach jest coraz więcej komputerów, rzutników multimedialnych i tablic interaktywnych. Ponadto w ramach samodzielnej nauki młodzież korzysta również z komputerów i specjalnego oprogramowania w domu. Według danych MSWiA, opublikowanych w raporcie (Społeczeństwo Informatyczne w liczbach 2010), posiada je 87% gospodarstw domowych, w których mieszkają dzieci do 16-tego roku życia. Wszystkie te możliwości wystarczą, aby nauka nie opierała się jedynie na zajęciach w postaci zwykłych wykładów, a odrabianie lekcji na uzupełnieniu czarno-białych zeszytów ćwiczeń.
Co ma wspólnego mnożenie z puszką coli?
Dawniej nauczyciele przez lata korzystali z tych samych podręczników. Powodowało to między innymi, że zawierały one treści, w których autorzy odwoływali się do nieaktualnych informacji. Czasem uczniom trudno było więc przyswoić wiedzę, ponieważ nie mogli sobie wyobrazić zastosowania jej w codziennym życiu lub wydawało im się to mało istotne (choćby ucząc się kątów geometrycznych na przykładzie rozstawu ramion pływaka). - Obecnie podręczniki odwołują się do zupełnie innych przykładów niż 10-15 lat temu. W wielu szkołach dzieci uczą się liczyć na przykładzie kawałków pizzy, a w zadaniach matematycznych przesyłają sobie zdjęcia smartfonami. Podręczniki pokazują praktyczne zastosowanie prezentowanych informacji w życiu codziennym, np. podczas rozliczania rachunków za prąd lub w restauracji. Książki zawierają też linki do stron internetowych, na których można znaleźć więcej informacji na dany temat– mówi Ewa Szelecka, nauczycielka matematyki i ekspert europejskiego wydawnictwa edukacyjnego Klett.
Zobaczyć wybuch wulkanu „na żywo”
Coraz większą popularnością cieszą się też materiały uzupełniające podręczniki. W najprostszej formie mogą to być płyty dołączane do książek, zawierające materiały audio i wideo oraz ćwiczenia w wersji elektronicznej. W wariancie bardziej rozbudowanym i nowoczesnym jest to oprogramowanie współpracujące z tablicami interaktywnymi, komputerami stacjonarnymi i laptopami podłączonymi do rzutnika oraz materiały umieszczane na stronach internetowych. Nie mają one zastąpić papierowych podręczników, ale stanowić ich uzupełnienie. Takie programy zawierają między innymi ćwiczenia i zadania z drukowanych podręczników, które można wykonać na lekcji, stosując narzędzia interaktywne. Uczniowie rozwiązują je za pomocą pisaków lub klawiatury. Nauczyciel może natomiast korzystać z takich narzędzi jak przysłona, umożliwiająca zasłonięcie części wyświetlanego tekstu (np. gdy chce, aby uczniowie sami go uzupełnili) lub mierzyć czas wykonywania zadania za pomocą cyfrowego stopera. Takie rozwiązania umożliwiają także przedstawienie wielu zjawisk fizycznych i biologicznych (takich jak powstawanie tornada czy proces fotosyntezy) w bardziej interesujący, realistyczny sposób lub wyświetlenie interaktywnej mapy podczas lekcji geografii.
Podręczniki często są także wsparte narzędziami, z których korzystać można poza szkołą, np. na platformach e-learningowych, do których uczniowie mają dostęp przez Internet, po zalogowaniu się na stronie- Znajdują się na nich dodatkowe materiały uzupełniające podręczniki, testy, ćwiczenia, animacje czy gry dydaktyczne, które szczególnie uatrakcyjniają naukę najmłodszym uczniom. Za pośrednictwem takich platform nauczyciele mogą zadawać pracę domową, dostosowując zadania do indywidualnych potrzeb uczniów. Przykładowo, mogą wysłać zadanie całej klasie lub wybranej grupie uczniów. Platforma umożliwia też automatyczne poprawianie zadań i generuje raporty z wykonanej przez uczniów pracy, co daje wielką oszczędność czasu i ułatwia kontrolowanie postępów w nauce – tłumaczy Ewa Frąckowiak, nauczycielka biologii i ekspert europejskiego wydawnictwa edukacyjnego Klett.
Modne czy przydatne?
Jednak czy tego typu materiały uzupełniające podręczniki są naprawdę potrzebne? W końcu dotąd nauczyciele radzili sobie bez nich, kształcąc kolejne pokolenia. – Należy zdawać sobie sprawę z tego, że obecne pokolenie uczniów to tak zwana „generacja ery cyfrowej”, której przedstawiciele od najmłodszych lat otoczeni są nowoczesnymi technologiami. Ma to niebagatelny wpływ na zmianę sposobu komunikowania się przez nich, przyswajania wiedzy, czytania. To sprawia, że dotychczasowe metody nauczania, polegające głównie na wykładzie, są do nich coraz mniej dostosowane – mówi Robert Kuc, redaktor naczelny wydawnictwa edukacyjnego Klett. Oczywiście nie dajmy się zwariować – Nie twierdzę, że narzędzi interaktywnych, uzupełniających podręczniki trzeba używać przez 100% czasu na lekcjach. Ale stosowane w przemyślany sposób sprawiają, że zajęcia są bardziej atrakcyjne dla uczniów, między innymi dlatego, że angażują niemal wszystkie zmysły. Co więcej, oferowane obecnie rozwiązania są przydatne nie tylko dla uczniów, ale także dla nauczycieli, którzy w ten sposób mogą oszczędzać czas, choćby na samym sprawdzaniu zadań wykonywanych przez uczniów – dodaje Robert Kuc.