Marian Kmita: Nie można grać jednocześnie w dwóch różnych drużynach
Częste ściąganie ludzi z zewnątrz niesie problemy, może pojawić się różnica w oczekiwaniach. Ludzie, z którymi pracuje się od lat dają poczucie, że zespół jest dotarty. Nie ma potrzeby rewolucji. Sprowadzenie jednego czy dwóch znanych nazwisk niczego nam nie da - mówi w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl Marian Kmita, dyrektor ds. sportu w Telewizji Polsat.
Dołącz do dyskusji: Marian Kmita: Nie można grać jednocześnie w dwóch różnych drużynach
Zgaduję, że nigdy nie prowadziłeś firmy :) Człowieku, jak masz rozwijające się, dobrze prosperujące przedsiębiorstwo, to ono angażuje cię przez całą dobę. Nie ma opcji, żeby sobie iść gdzieś na etat na 8 godzin plus 2 godziny na dojazdy. To po prostu nie działa, po godzinach na etacie, nawet jeśli zostało trochę wolnego czasu, człowiek jest zmęczony.
Moim zdaniem ten internetowy biznes to raczej taki biznesik, z którego nie da się nawet składek na porządną emeryturę opłacić. Stąd to wciskanie się do pracy do dużych *stabilnych* firm. Bo YouTube zrobi pstryk i już cię nie ma.
Zgaduję, że nie znasz takiego pojęcia jak delegowanie działań w dobrze prosperującym przedsiębiorstwie? Uwaga, wyjaśniam - jeżeli masz ludzi, którym ufasz i o których wiesz, że dobrze zrobią za ciebie pewne rzeczy, to możesz (uwaga!) poświęcać czas na coś innego, podczas gdy oni zrobią coś dobrze za ciebie. Odsyłam do kejsa Jakuba B. Bączka, który jest na emeryturze, ale jego marką osobistą zarządzają inne osoby, albo do start-upu Just Join IT, którego właściciel Piotr Nowosielski nie ma zielonego pojęcia o IT od strony technologicznej i zajmuje się marketingiem, podczas gdy rzeczy stricte technologiczne zleca innym.
No, ale można, tak jak radzisz, zapieprzać na 3 etaty na dobę. Śmiało!