Kupowanie SMS-ów na Blog Roku szkodzi konkursowi, ale trudno o nową formułę (opinie blogerów)
Kontrowersje wokół wyłaniania finalistów Bloga Roku w drodze wysyłania SMS-ów mogą zaszkodzić wizerunkowi konkursu, trudno będzie jednak znaleźć dla niego alternatywę - oceniają dla serwisu Wirtualnemedia.pl blogerzy i eksperci social media.
Organizowany przez Onet.pl po raz dziesiąty konkurs Blog Roku wkroczył w decydującą fazę. Zgodnie z regulaminem 23 lutego zostaną podane do wiadomości blogi i ich autorzy, którzy będą walczyć o zwycięstwo w poszczególnych kategoriach tematycznych. Natomiast podczas uroczystej gali 3 marca ogłoszeni będą laureaci.
Pewne zamieszanie związane z konkursem wywołała ostatnio wiadomość o tym, że z udziału w nim jako juror zrezygnował dziennikarz telewizyjny Kamil Durczok (więcej o tym).
Największe kontrowersje i wątpliwości w środowisku blogerów i obserwatorów blogosfery wywołał jednak sposób wyłaniania kandydatów do trzeciego etapu konkursu na podstawie liczby głosów czytelników zdobytych w głosowaniu SMS-owym. W sieci pojawiły się bowiem przypadki nakłaniania internautów do wysyłania SMS-ów na konkretne blogi w zamian za obietnicę otrzymania mniej lub bardziej cennych prezentów i rekompensat. Zdarzały się także próby stosowania emocjonalnych nacisków na głosujących w postaci dramatycznych apeli i sugestii, że bez konkretnego SMS-a bloger przepadnie w głosowaniu i utraci szansę ubiegania się o główną nagrodę.
W rozmowie z serwisem Wirtualnemedia.pl znani blogerzy oraz eksperci branży social media nie są jednomyślni w ocenie SMS-owego plebiscytu jako metody selekcji konkursowych blogów, a także sposobu, w jaki wykorzystują go niektórzy autorzy.
W jednej grupie znaleźli się ci rozmówcy Wirtualnemedia.pl, według których SMS-owe głosowanie internautów przerodziło się w karykaturę i zdecydowanie zaszkodziło wizerunkowi Bloga Roku.
- W 2012 roku brałem udział w pracach Bloga Roku jako członek jury. Nie miałem zastrzeżeń do organizacji pracy członków jury - zaznacza Artur Kurasiński, autor bloga AK74.pl. - Wszystko wyglądało bardzo profesjonalnie i było świetnie zorganizowane. Sama gala, wręczanie nagród i sam event - super przygotowany i naprawdę na świetnym poziomie. Niemniej (a może właśnie dlatego), że brałem udział w pracach i byłem jednym z członków jury nie mogę nie zauważać problemu jakim jest wybór czy raczej rywalizacja blogerów. Onet postanowił, że elementem rozstrzygającym będzie wysłana liczba SMS-ów na danego kandydata (dochód przeznaczony jest na rzecz Fundacji Dzieci Niczyje). Dlaczego jest to złe? Ponieważ zostały upublicznione przypadki masowego kupowania SMS-ów. Innymi słowy część blogerów, która dostanie się do finału Bloga Roku jest oszustami, a sam konkurs zamiast splendoru będzie raczej kojarzony z prostackimi przekrętami. Nie mam pojęcia ile osób kupiło głosy w tym roku i kto to dokładnie był. Nie interesuje mnie łapanie za rękę i stawianie do kąta. Chciałbym tylko żeby Onet przestał udawać, że problemu nie ma, a głosowanie SMS-em to jedyna forma rywalizacji - podkreśla Kurasiński.
Jednoznaczną opinię na temat glosowania SMS-owego i związanych z nim nieetycznych zabiegów ma także Natalia Tur, autorka bloga Nishka.pl, która podkreśla też granie na emocjach czytelników. - Nie podoba mi się formuła konkursu, czyli głosowanie za pomocą płatnych SMS-ów, bo jest kłopotliwa i dla blogera i dla jego czytelników - zaznacza Natalia Tur. - Bloger bez intensywnego proszenia o SMS-y nie ma szans na zdobycie dużej ilości głosów. Musi, zapewne czując się z tym niekomfortowo, grać na emocjach czytelników („Piszę dla Ciebie cały rok, teraz proszę Cię tylko o jedno: o sms za 1,23 zł.”), natrętnie przypominać o głosowaniu i ukazywać zagrożenie („Spadłem z 10-tej pozycji, ratujcie!”). Natomiast czytelnik czuje się „przymuszony”, by dać blogerowi dowód swojej sympatii. Dostaje przekaz, że jeżeli nie wesprze blogera, ten może odpaść z konkursu, co może zrodzić w nim bunt, zwłaszcza że głosowanie jest płatne - tłumaczy Tur.
Jakub Pasek, autor bloga Oczekujac.pl zwraca uwagę na to, że formuła konkursu Blog Roku oparta o głosowanie SMS ma głębokie konsekwencje dla rozwoju krajowej blogosfery. - Zasadniczo etap SMS, można powiedzieć, nie ma wpływu na kształt ostatecznych wyników - laureatów wybiera jury - to koronny argument organizatora - zastrzega Pasek. - Ale jeśli półfinał w jakichś zawodach ma upośledzony tryb wyboru, to siłą rzeczy przenosi się to na finał - logiczne. Poprzez drugi etap, oparty na głosowaniu SMS, plebiscyt traci na jakości - dwojako. Zdecydowanie ogranicza możliwość "dojścia do głosu" blogom mniejszym, o mniej chwytliwej tematyce, jeszcze z nieugruntowaną społecznością, albo po prostu z takim rodzajem społeczności, która nie jest scalona. Do czołówki wówczas trafiają ci, którzy najskuteczniej rozpychali się łokciami - spamowali, prosili, angażowali środki finansowe w promocję. O nieuczciwych praktykach, jak kupowanie pakietów SMS premium nie będę się rozwijał - była taka oferta, czy ktoś skorzystał - nie wiem. A drugi aspekt utraty jakości to zdecydowana rysa na wizerunku - cały niezdrowy buzz jaki generuje się przez "zachęty" do głosowania SMS zniechęca publiczność, czyli czytelników i uczestników, czyli autorów. Wystarczy spojrzeć na ilość oddanych głosów na blogi, które startowały rok po roku - w tej edycji i poprzedniej - spada. Z kolei wiele wartościowych blogów wycofało się w trakcie, nie przyjmując takich zasad rywalizacji, jakie narzuciły blogi z "większą ambicją".
O przekupywaniu czytelników w głosowaniu SMS-owym i dziwnym interpretowaniu tego zjawiska przez organizatorów konkursu mówi wprost Wioletta Pyzik, autorka bloga Niewyparzona Pudernica. - Blog Roku to ciekawa inicjatywa, aczkolwiek organizacja kuleje - zauważa Wioletta Pyzik. - Z roku na rok do konkursu zgłasza się coraz mniejsza liczba blogerów, ponieważ polityka konkursu jest niejasna. Teoretycznie regulamin jest przejrzysty, jednak w praktyce to wielka drwina. Blogerzy dostają propozycję zakupu SMS-ów mailowo. Na Allegro też pojawiła się oferta. Niektórzy blogerzy w zamian za głosy oferowali upominki. Kiedy zgłosiłam to na fanpage Blog Roku na FB otrzymałam odpowiedź, że niektórzy blogerzy są "kreatywni". Cóż, osobiście nazwałabym to łapówkarstwem i przekupstwem. Jestem przekonana, że pewna grupa blogerów w nieuczciwy sposób zdobyła SMS-y. W związku z tym istnieje duże prawdopodobieństwo, że do finału dostały się też osoby, które na to nie zasługują. Organizatorzy tłumaczą, że zwycięzców wybiera jury. Zgoda, ale jury wybiera spośród tych, którzy walczyli uczciwie i nieuczciwie. Osoby, na które zostały wysłane kupione SMS-y "blokują" miejsca blogerom, którzy wiedzą co to uczciwa gra - podkreśla Pyzik.
Niektórzy rozmówcy Wirtualnemedia.pl podkreślają nie tylko ułomność SMS-owej formuły głosowania konkursowego, ale także inne potknięcia ze strony organizatorów. - Niestety, format konkursu na blog roku, który jest obecnie, wyczerpał się już jakiś czas temu - zaznacza Monika Czaplicka, socjolog, ekspert branży mediów społecznościowych i autorka książki “Zarządzanie kryzysem w social media”. - Coraz częściej rywalizacja na głosy przybiera formę karykaturalną, ponieważ biznes mafii konkursowej kwitnie. Możemy kupić głosy, zatrudnić armię trolli do ataku na konkurencję czy fałszować wyniki konkursu pewnie na inne sposoby. Na szczęście top 10 w danej kategorii podlega weryfikacji komisji, ale jeśli większość tej listy grała nieuczciwie - wybór może być trudny. Innym problemem, który się pojawił podczas tegorocznej edycji były zmiany kategorii. Ponieważ głosowania są niezależne, przejście z jednej listy na drugą mogło diametralnie zmienić pozycję bloga. Trudno powiedzieć dlaczego komisja podejmowała niektóre decyzje, jak np. zmiana kategorii bloga Dariusza Ciechańskiego, który jest o wędkowaniu, z "pasja i twórczość" do "specjalistyczne i firmowe". Może to kwestia tego, że i format kategorii wymaga odświeżenia? - pyta Monika Czaplicka.
Chociaż większość blogerów i obserwatorów polskiej blogosfery otwarcie krytykuje głosowanie na Blog Roku w formie SMS-ów, to część z nich zastanawia się przy okazji, co mogłoby ją zastąpić. Nie ukrywają, że nie ma tutaj jednoznacznej alternatywy.
- Jeśli chodzi o konkurs Blog Roku i metodę głosowania SMS, to szczerze mówiąc na ten moment nie widzę lepszego sposobu wyłonienia najlepszych 10 blogów - przyznaje Adrian Kwiatkowski, autor bloga Powiedzialem.pl. - Nie wyobrażam sobie by na przykład grono nawet 20 osób przeglądało te wszystkie zgłoszenia, czytało je i oceniało w sposób rzetelny na tyle, aby nikt znowu nie miał jakiegoś „ale”. Wszystkie dotychczasowe kontrowersje wokół głosowania stworzyli blogerzy i to właśnie oni są paradoksalnie największym problemem owego konkursu. Ludzie zapominają, że blogosfera to nie tylko zawodowcy robiący to jak należy, to nie tylko ci z Blogowigilii, BFG, SeeBloggers, czy ludzie z innych jednoczących imprez, wiedzący że podstawową siłą blogerów jest transparentność i granie fair. Ci, którzy zdecydowali się na nieczyste ruchy (np. nagradzanie upominkami za głosy) nie zdają sobie sprawy z tego, że stracili szansę weryfikacji tego, jak bardzo zaangażowaną społeczność mają wśród swoich czytelników. Przy okazji tracąc wiele w oczach swoich czytelników i kolegów po fachu - podkreśla Adrian Kwiatkowski.
Z kolei Joanna Jaskółka, autorka bloga „Matka jest tylko jedna” zaznacza, że trudno wypracować w konkursie Blog Roku idealną formułę, którą zaakceptowaliby wszyscy uczestnicy i czytelnicy. - Z jednej strony fakt - to, że bloger musi błagać o SMS-y swoją społeczność jest słabe. Bardzo słabe - przyznaje Joanna Jaskółka. - Tylko nie ze strony blogera, a… społeczności. Za każdym razem, gdy widziałam prośby całkiem poczytnych blogerów o głosy, czułam niesmak. Nie do blogera – do ludzi, którzy go czytają. Przyzwyczailiśmy się, że to, co w necie, to darmowe i nie lubimy za to płacić, a ponadto jesteśmy Polakami. Sukces to zło. Nie lubimy w tym pomagać. Wchodzimy sobie na blogi, bierzemy z nich wszystko, co dobre, czerpiemy garściami, wysyłamy maile, prosimy o rady, domagamy się odpowiedzi, ale kiedy bloger o coś prosi, nagle oburzenie - jak to? Dawał za darmo, a teraz złotówki wymaga? Niedoczekanie! I tak mu za dobrze! Formuła konkursu, w której to czytelnicy swoimi głosami decydują, kto się dostanie do finału, a kto nie, jest taka sama od lat. Czy jest zła? Ma wiele wad, ale powiem wam w tajemnicy, że lepsza byłaby zawsze i nigdy. Bo zawsze można wymyślić coś innego i nigdy nie będzie to wszystkim pasować. Takie życie - podsumowuje Jaskółka.
Na drugiej podstronie pełne komentarze blogerów o konkursie Blog Roku
Dołącz do dyskusji: Kupowanie SMS-ów na Blog Roku szkodzi konkursowi, ale trudno o nową formułę (opinie blogerów)