Marka Sokołów słusznie wymusiła na vlogerze Piotrze Ogińskim przeprosiny? (opinie)
- Mimo że reakcja producenta marki Sokołów może być postrzegana jako zbyt ostra, to miał on prawo stanąć w obronie swoich produktów, gdyż Piotr Ogiński popełnił błędy realizując filmiki o tatarze i parówkach z Sokołowa - wynika z naszych rozmów z ekspertami i blogerami.
Chodzi o konflikt pomiędzy Piotrem Ogińskim, autorem kulinarnego vloga „Kocham gotować” a producentem mięsno-wędliniarskiej marki Sokołów. Ogiński na fanpage’u na Facebook’u przeprosił za negatywną recenzję produktów tej marki. Jest to element ugody, w ramach której firma wycofała pozew sądowy przeciw vlogerowi. Warto przypomnieć, że Sokołów miał zamiar domagać się przed sądem od Ogińskiego aż 150 tys. zł odszkodowania. „Kością niezgody” była krytyczna recenzja tatara produkowanego przez firmę, a także drugi filmik, w którym vloger negatywnie ocenił parówki z Sokołowa. Sprawa stała się głośna w blogosferze w połowie sierpnia br., kiedy wyszedł na jaw pozew, a także fakt, że Sokołów już wcześniej zmusił Ogińskiego do usunięcia filmików krytykujących produkty firmy (więcej na ten temat).
O kwestii przeprosin Ogińskiego rozmawialiśmy z przedstawicielami agencji social media, ekspertami ds. komunikacji, a także z samymi blogerami. Zapytaliśmy ich m.in., czy przeprosiny Ogińskiego nie są oznaką słabości blogosfery w konfrontacji z firmami oraz reklamodawcami. Anna Robotycka, partner zarządzający agencji social media faceADDICTED uważa, że przeprosin Ogińskiego na pewno nie należy traktować jako „ugięcia się przed firmami”.
- To normalne przyznanie się do błędu, który po prostu popełnił - nie przygotował się właściwie do swojego „programu”. Jeśli już coś ma świadczyć o słabości blogosfery, to nie fakt przeprosin Ogińskiego, ale brak wiedzy na temat prawnych konsekwencji tego typu publikacji. Każda marka ma prawo bronić swojego imienia, choć nie można pochwalić taktyki tej obrony - mówi Robotycka.
- Sokołów mógł zniwelować niezadowolenie fanów blogera oraz fanów na własnym fanpage’u przyjmując inną taktykę komunikacji. Sytuacja nie jest typu win-win, a mogła być. Natomiast ten przykład ilustruje, iż marki nie są zakładnikami dobrej woli i sympatii blogerów, a do zdrowej współpracy na linii marka-bloger niezbędny jest nie tylko profesjonalizm marki, ale też blogera. A najważniejsza jest odpowiedzialność blogera za swoje słowa jako lidera opinii - podkreśla Anna Robotycka.
Jacek Gadzinowski, ekspert ds. komunikacji i bloger uważa, że konflikt na linii Sokołów-Ogiński powstał tylko i wyłącznie z powodu przygotowanego przez vlogera - jego zdaniem - nierzetelnego materiału.
- Ogiński popełnił szereg błędów warsztatowych, o czym wspominali inni vlogerzy czy blogerzy. Podjął ryzyko takiego zaprezentowania swoich poglądów, że sprowokował firmę Sokołów do zajęcia takiego, a nie innego stanowiska, gdzie firma miała prawo bronić swoich wartości wizerunkowych. Inna sprawa, czy opłacało im się to wizerunkowo i marketingowo. Podejrzewam, że na sprzedaży ten kryzys w ogóle się nie odbije. Ponieważ awantura internetowa ma się nijak do szeregowego konsumenta parówek, tatara czy innych wędlin z Sokołowa - zauważa Gadzinowski.
Marcin Brzostowicz, head of sales w agencji Buzz Media radzi, aby wszyscy uczestnicy dyskusji postawili się w roli obu stron konfliktu. - Wówczas dopiero nasuwają się trafne wnioski pozwalające całościowo ocenić sytuację. Wyobraźmy sobie, że nagrałem film, który nie przypadł do gustu dużej firmie. Zdecydowała się ona pozwać mnie, mając ponadto ku temu umocowanie prawne. Co robię? Mam wprawdzie za sobą wsparcie moralne blogosfery, ale to ja czuję widmo 150 tys. złotych, które będę musiał zapłacić. W tym wypadku tak też zrobił Piotr - mówi Brzostowicz.
- Spójrzmy jednak z punktu widzenia Sokołowa, który prowadzi legalny biznes, spełnia wszystkie normy oraz używa takich samych technologii produkcji, jak inne firmy na rynku. Zadają sobie pytanie, dlaczego w filmie wydawałoby się obiektywnego blogera jest tylko nasz produkt i brak wzmianek o konkurencji. Na spotkaniu zarząd wspierany przez doradców podejmuje decyzję, że pozywa Piotra Ogińskiego, co w oczywisty sposób tylko dolewa oliwy do ognia. Temat kryzysów w social media nie różni się od innych tego typu sytuacji, gdzie kompromis osiągany jest poprzez siłę lub merytoryczne argumenty - uzupełnia Marcin Brzostowicz.
Krótko całą sprawę komentuje Mikołaj Nowak, ekspert ds. strategii online w „Faktach” TVN.
- Ponad dwa lata temu jeden z blogerów powiedział: „Nam więcej wolno, bo nie mamy kagańca. No kto nas może wyłączyć?” - proszę bardzo - wywołana do tablicy spółka Sokołów zjawia się i wyłącza. Dalibyście wiarę jeszcze 2 lata temu, że to tak się potoczy? - mówi Nowak.
- Przeprosiny Ogińskiego byłyby oznaką słabości tylko wtedy, kiedy jego krytyka nosiłaby znamiona podstawnej i merytorycznej. Wiemy jednak, że tak nie było, co udowadniali eksperci - vloger nie miał prawa - na podstawie swoich domysłów - szerzyć nieprawdziwych opinii, które zaszkodziłyby producentowi. Zatem przeprosiny są konsekwencją niesłusznie upokorzonego przedsiębiorstwa. Analiza vlogera była nierzetelna, miała formę amatorską i - nawet zwykłemu widzowi - pozostawiła wiele do życzenia. Pozostało tylko oczekiwanie na konsekwencje swoich słów i czynów. I taki czas nadszedł - mówi Mikołaj Nowak.
Jarosław Bielecki, dyrektor zarządzający w agencji Mint Media uważa, że przeprosiny Ogińskiego to pozytywny sygnał.
- Ta sprawa może być przestrogą zarówno dla blogerów, jak i przede wszystkim dla firm, które wciąż uczą się współpracy z blogerami. Pozew sądowy nie jest na pewno dobrym rozwiązaniem, firma społecznościowa inaczej rozwiązuje tego typu problemy i coraz częściej możemy trafić na dobre praktyki w tym względzie, także w Polsce. Z blogerami trzeba współpracować inaczej niż z dziennikarzami, bo bloger i dziennikarz to dwie jednak różne osoby, profesje. Ich umocowanie prawne jest inne, za dziennikarzami stoi redakcja, wydawca, natomiast blogerem może być każdy z nas, także relacja pomiędzy dziennikarzem tropiącym aferę, a blogerem krytykującym dany produkt musi być też zupełnie inna. Sprawa Ogińskiego skończyła się polubownie, chyba względnie najlepiej, jak mogło to nastąpić. Ciekawe, czy Sokołów wyciągnie z tego lekcję, bo teraz mógłby przeprowadzić w blogosferze działania, które zmieniłyby jego wizerunek. Ciekawe, czy się na to zdecydują, czy też zupełnie zapomną o tej coraz ważniejszej sferze promocji w internecie - zastanawia się Bielecki.
Jaka jest opinia na temat powstałej sytuacji ze strony samego producenta marki Sokołów? W mailu do Piotra Ogińskiego - opublikowanym też na fanpage'u facebookowym Sokołowa - napisano: „Przyjmujemy przeprosiny i w związku z tym zdecydowaliśmy się wycofać pozew. Być może rozwiązanie, którego użyliśmy było niewspółmierne, jednak uważamy, że powinno się reagować w sytuacji nieobiektywnej oceny produktów, dobrego imienia firmy, jej pracowników i dostawców, za których pracodawca jest odpowiedzialny".
O konflikcie na linii vloger Piotr Ogiński - marka Sokołów mówią: Mikołaj Nowak, ekspert ds. strategii online w „Faktach” TVN; Marcin Brzostowicz, head of sales w agencji Buzz Media, Anka Robotycka, partner zarządzający w agencji social media faceADDICTED, Jacek Gadzinowski, ekspert ds. komunikacji; blogerzy: Artur Kurasiński oraz Andrzej Tucholski, Piotr Ruszak, senior communications manager w StarCom MediaVest, Jarosław Bielecki, dyrektor zarządzający w agencji Mint Media oraz Weronika Krzymińska, senior consultant w agencji LiveBrand.
Dołącz do dyskusji: Marka Sokołów słusznie wymusiła na vlogerze Piotrze Ogińskim przeprosiny? (opinie)
A.Kurasiński: Dodatkowo zacytuję swoje dwie wypowiedzi z Facebooka, które pozostają aktualne: „Vloger został upokorzony, przeczołgany i ośmieszony. I bardzo dobrze. 10 : 0 dla Sokołowa! Jestem za karaniem w mediach, polityce, blogosferze, na fejsie i na klatce schodowej wszystkich form występków noszących znamię pomówień, oskarżeń, zwykłego kłamstwa czy kretyńskich, obliczonych na tani poklask wypowiedzi. Mam nadzieję, ze juthubowi herołsi - zanim nagrają kolejny hejt film ze sobą w roli głównej pomyślą, że zapuka do nich prawnik z dużej kancelarii z kwitem na kilkaset tys. Na pohybel ludzkiej głupocie i sprzyjaniu niskim instynktom.
WIARYGODNOŚĆ, hahahahaha.
Oni mają finanse a on ma pasję, doraźnie kasa zawsze wygrywa, ale na dłuższy dystans, z pewnością wygrają przekonania i idee... Chciałbym zobaczyć słupki sprzedaży Tatara tej marki obecnie...:)