Spór dziennikarzy piłkarskich z Bońkiem i bukmacherką w tle. Pol i Stanowski kontra Kołodziejczyk i Stec
Prezesura Zbigniewa Bońka w PZPN i reklamowanie przez niego firmy bukmacherskiej mocno podzieliły dziennikarzy piłkarskich. Z jednej strony są przychylne mu m.in. „Przegląd Sportowy” z Michałem Polem i Przemysławem Rudzkim oraz Krzysztof Stanowski z Weszło.com, a z drugiej krytyczni Michał Kołodziejczyk z Grupy WP, Rafał Stec z „Gazety Wyborczej” i Marcin Grzywacz ze Sportklubu.
Cezary Kucharski - dość krytycznie nastawiony do obecnego kierownictwa PZPN i nieraz kłócący się na Twitterze ze Zbigniewem Bońkiem - w wywiadzie dla „Polska The Times” ocenił, że Boniek sprawnie trzyma w ryzach większość dziennikarzy piłkarskich.
- Sugestie, że rynek jest trudny, trudno o pracę, działają na waszą wyobraźnię. Macie większą presję, aby raczej pozytywnie pisać o Bońku - powiedział dziennikarzowi gazety. - Jeden z w miarę poważnych redaktorów naczelnych gazety sportowej przepraszał mnie po paszkwilu, jaki popełnił inny dziennikarz biznesmen na mój temat, tłumacząc, że jest w jakimś dziwnym układzie, na który nie ma wpływu - dodał. Dla środowiska i samych zainteresowanych jest oczywiste, że owym redaktorem naczelnym jest Michał Pol, a dziennikarzem biznesmenem - Krzysztof Stanowski.
Szefowie „Przeglądu Sportowego” w kolejnych dniach na Twitterze zadeklarowali, że nie było żadnych przeprosin. - Nikt nie przeprasza za felietonistów, bo mają prawo do wyrażania swoich opinii. To się mieści w zakresie wolności słowa - stwierdził wicenaczelny Przemysław Rudzki. - CK obraził się po felietonie. Dostał szansę polemiki. Nie skorzystał. Ma pretensje do PS. Podburza mówieniem o wyimaginowanym układzie. Stanek napisał felieton. Prawo felietonisty, a CK obraził się na świat. Ok, finito - napisał Tomasz Włodarczyk, kierownik działu piłkarskiego. A Przemysław Rudzki pokazał, że to Cezary Kucharski przepraszał jego - za zarzucenie mu zmyślenia fragmentu wywiadu z innym byłym piłkarzem. Wicenaleczny „PS” stanął też murem za Krzysztofem Stanowskim, deklarując, że będzie on dalej felietonistą dziennika, bo „pisze rewelacyjnie”.
W czwartek Michał Pol w oświadczeniu zamieszczonym na Twitterze przyznał jednak, że przeprosił Kucharskiego SMS-owo, ale tylko we własnym imieniu, natomiast w felietonach czy zasadach współpracy ze Stanowskim niczego nie zmieniał ani nie zamierza tego robić. - Jedyny „układ” jaki obowiązuje w „PS” jest taki: nie ingerujemy w to, co piszą felietoniści, nie zmieniamy im nawet przecinka, jeśli ktoś poczuje się przez nich dotknięty, może napisać polemikę, którą z chęcią, opublikujemy. Na razie jeszcze nigdy nikt żadnej nie przysłał - opisał Pol, dodając, że taką polemikę zaproponował też Kucharskiemu, ale ten nie skorzystał.
Normalnie bym sie nie tłumaczył, niech tropiciele tropią "układy", ale skoro obcy ludzie cytują moje prywatne SMS... pic.twitter.com/EqBFBdASm8
— Michał Pol (@Polsport) styczeń 15, 2015
Wtedy do dyskusji włączyli się Antoni Bohdanowicz, były dziennikarz „Polski The Times” i naTemat.pl, i komentator Sportklubu Marcin Grzywacz. Obaj zasugerowali, że redakcja „Przeglądu” nie jest tak niezależna jak to opisują jej szefowie, bo po „krytyce władzy” (czytaj: PZPN-u) „kilku znanych i dobrych dziennikarzy PS szukało pracy” (np. Wawrzynowski i Żelazny). Michał Pol i Przemysław Rudzki zarzucili im niedostateczną znajomość sprawy, między dziennikarzami wywiązała się ostra wymiana zdań.
- Michał, zrobiliście ich wszystkich w chuja na prośbę PZPN i wiesz o tym dobrze. Albo też dobrze udajesz, że nie wiesz - stwierdził Grzywacz. - Nie szukaliście na nich haków i grozić zwolnieniem dyscyplinarnym? - dopytywał Rudzkiego. - Tylko skończony głupiec mógł Ci coś takiego powiedzieć. Mało tego - ja bardzo na nich liczyłem. Bardzo - odpowiedział wicenaczelny „PS”. - To są właśnie te twoje śmieszne blotki, obrażasz PZPN, że mógłby prosić i mnie, że mógłbym spełnić. Żenada - napisał Michał Pol.
- Dostałem bana na Twitterze od słupa reklamowego, który nazywa się Michał Pol i obecnie mieni się redaktorem naczelnym „Przeglądu Sportowego”. Ale to, że ta wielce zasłużona gazeta, od której czytania swój dzień rozpoczynał Kardynał Stefan Wyszyński ma takiego, a nie innego naczelnego, to DRAMAT - skrytykował tę sytuację niedługo potem na Facebooku Marcin Grzywacz, w stwierdzeniu „słup reklamowy” nawiązując do stałej współpracy marketingowej „Przeglądu Sportowego” i Ringier Axel Springer Polska z Adidas Poland obejmującej m.in. twitterowy profil Pola (opisywaliśmy to we wrześniu ub.r.).
Tak, dzisiejszy wieczór (noc) nauczyło mnie jednego: Grasz z PZPN i jego siepaczami, albo spierdalaj. Nadal jestem pomiędzy, ale....
— Marcin Grzywacz (@GrzywkaWHUFC) styczeń 16, 2015
Z kolei Michał Kołodziejczyk w środę wieczorem zaprosił Zbigniewa Bońka do studia Wirtualnej Polski, gdzie zaczął przeprowadzać wywiady wideo z ludźmi z branży sportowej. - Pytania mogą być niewygodne, to będzie jakaś nowość. A o wtopach nie rozmawiajmy. Wywiad wideo, niczego nie przekręcę. Za panem sztab, ja sam - zachęcał dziennikarz. - To duży portal, wypada przynieść tam kaganek prezesowskiej oświaty. Odwagi! - apelował do Bońka Rafał Stec.
Jednak prezes PZPN stwierdził: „Zero strachu, ale nie rozmawiam z raczkującymi tv internetowymi, niech najpierw coś zrobią”, dodając, że będzie mógł udzielić wywiadu dopiero jesienią, po zakończeniu eliminacji do Euro 2016.
Tymczasem miesiąc temu Boniek był gościem pierwszego odcinka cyklu wideo „Mecz na wysokim poziomie” prowadzonego w serwisie „Przeglądu Sportowego” przez Michała Pola, Przemysława Rudzkiego i Tomasza Włodarczyka. Z kolei w piątek udzielił wywiadu Weszlo.com. - Trzy godziny rozmowy ze Zbigniewem Bonkiem. Dużo o szkoleniu, bukmacherce i wielu innych sprawach - napisał na Twitterze dziennikarz tego serwisu Tomasz Ćwiąkała.
O tym, jak skrajnie odmienne jest nastawienie niektórych dziennikarzy do obecnego kierownictwa PZPN, może świadczyć zestawienie czwartkowych wpisów. - Ponoć pierwsza sprawa zwolnionej z PZPN wygrana. Sąd orzekł przywrócenie do pracy i na ogłoszeniu wyroku powiedział, że to ewidentnie były zwolnienia grupowe i powinna się tym zająć właściwa instytucja. Oj - napisał Michał Kołodziejczyk. - Żeby się chwytać zwolnienia córki Ireneusza Serwotki (to ten działacz Odry, co dobrze żył z piłki), to trzeba nie mieć argumentów. Problem „niezależnych”. PZPN zwolnił mnóstwo osób, a przegrał o bezpodstawne zwolnienie 1 proces (w pierwszej instancji). Z córką Serwotki. Oby zawsze polska piłka miała właśnie takie problemy - ocenił Krzysztof Stanowski.
Dołącz do dyskusji: Spór dziennikarzy piłkarskich z Bońkiem i bukmacherką w tle. Pol i Stanowski kontra Kołodziejczyk i Stec